Dodano5 lat temu

1 lutego kolejne rozmowy ministra zdrowia i rezydentów

9
odpowiedzi
255
wejść
0
ocena
Odpowiedzi [ 9 ]
10
Dodano 5 lat temu
Nic dziwnego, że lekarze walczą o lepszą służbę zdrowia. Wielu zdecydowało się na rezygnację dodatkowych dyżurów. Skoro tak się stało oczywistym jest, że ich liczba się zmniejszy i trzeba będzie znaleźć zastępstwo. Lekarze muszą otrzymać lepsze warunki pracy tak, aby nie musieli wyjeżdżać za granicę, aby godnie żyć i zostać odpowiednio nagrodzonym za odpowiedzialność i lata nauki.
20
Dodano 5 lat temu
Mam nadzieję, że kolejne rozmowy poskutkują jakimiś konkretnymi rozwiązaniami. Rezydenci od dłuższego czasu mają jasno postawione postulaty, nad którymi Ministerstwo Zdrowia powinno się poważnie zastanowić. Lekarze rezydenci to osoby, które po sześciu latach studiów i roku stażu rozpoczęły szkolenie, by uzyskać specjalizację w wybranej dziedzinie medycyny, a które trwa około 5-6 lat. Obecnie w Polsce w trakcie kształcenia specjalizacyjnego jest ponad 16,8 tysięcy rezydentów. Specjalizację można uzyskać także w innym trybie, tak zwanym pozarezydenckim, i w ten sposób szkoli się kolejne prawie 7,7 tysięcy lekarzy. Rezydenci rozpoczęli protest 2 października ubiegłego roku, początkowo jako strajk głosowy. Młodzi lekarze argumentowali, że "są głodni zmian w ochronie zdrowia" i "protestują przeciwko swoim głodowym pensjom". Domagają się oni przede wszystkim realnych działań rządu, a nie pozornych ruchów, które poprawią sytuację w publicznym systemie. Żądają zmian, które doprowadzą do wzrostu dostępności leczenia i diagnozowania pacjentów oraz poprawy warunków pracy dla pracowników ochrony zdrowia . Także wtedy przekonywali, że do protestu skłonił ich fakt, że spotkania z politykami, manifestacje i inne działania, np. przygotowanie obywatelskiego projektu w sprawie warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia, nie przyniosły rezultatów. Protest ruszył w holu Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Zainicjowała go ok. dwudziestoosobowa grupa młodych lekarzy; wspierali ich przedstawiciele innych zawodów zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych, m.in. fizjoterapeuci, psychologowie i ratownicy. Do protestu przyłączali się później również lekarze w innych miastach. Po ok. dwóch tygodniach Porozumienie Zawodów Medycznych, organizacja skupiająca pracowników ochrony zdrowia, ogłosiło, że przejmuje protest głodowy rezydentów i przekształca w protest głodowy PZM w całym kraju. Po blisko miesiącu protest zmienił formę. Rezydenci kończąc głodówkę zapowiedzieli, że będą wypowiadać klauzulę opt-out - umowę, na mocy której lekarze zgadzają się wydłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo, dzięki tym klauzulom w wielu szpitalach zapewniona jest całodobowa obsada lekarska. Mam nadzieję, jak napisałam na początku wypowiedzi, że rozmowy przyniosą pozytywne rezultaty i sytuacja rezydentów znacznie siię poprawi.
10
Dodano 5 lat temu
Fajnie, że rozmowy będą kolejny raz prowadzone, to chyba dobrze wróży. Po styczniowym spotkaniu , gdy przedstawiciele Porozumienia Rezydentów po raz pierwszy spotkali się z nowym ministrem zdrowia w rządzie Mateusza Morawieckiego, po pięciogodzinnych rozmowach, obydwie strony wyszły pełne nadziei. Minister opowiadał dziennikarzom, że jest „światełko w tunelu”. Z kolei rezydenci komplementowali, że strona rządowa wreszcie prowadziła z nimi dialog. Byli przyzwyczajeni, że poprzedni minister Konstanty Radziwiłł głosił monologi, dlatego tak długo nie było kompromisu. Przez to sytuacja w ochronie zdrowia zrobiła się dramatyczna – szczególnie kiedy lekarze zaczęli wypowiadać klauzule opt-out pozwalające na pracę powyżej 48 godzin tygodniowo. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że na taki krok zdecydowało się ponad 3,5 tys. lekarzy z całej Polski. W efekcie od Nowego Roku szpitale borykają się z wielkimi problemami kadrowymi – w wielu placówkach przeprowadzane są tylko zabiegi ratujące życie. Część rezydentów słyszy od dyrektorów szpitali, że skoro wypowiedzieli klauzule, mogą mieć problem ze zrobieniem specjalizacji. Obu stronom zależy na kompromisie. Dla ministra Szumowskiego to polityczny sprawdzian, mierzy się z czymś, na czym poległ jego poprzednik. Rezydenci z kolei chcą pokazać, że wywalczyli wzrost nakładów. Czy teraz uda się znaleźć kompromis? Lekarze rezydenci anonimowo mówią, że pod uwagę biorą różne rozwiązania... Oby wszystko zakończyło się w sposób odpowiadający wszystkim stronom, a my - pacjenci, tylko na tym skorzystamy.
10
Dodano 5 lat temu
Dobrze, że lekarze rezydenci mają możliwość realnej rozmowy z ministerstwem. Młodzi lekarze domagają się realnych rozwiązań dla poprawy stanu publicznego systemu ochrony zdrowia. Najważniejszym ich postulatem jest wzrost finansowania służby zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat. To europejskie minimum, które pozwoli na skrócenie kolejek i odbudowę kurczących się z każdym rokiem kadr medycznych. Obecnie w wieku emerytalnym jest około 22 proc. lekarzy. Protestujący domagają się również likwidacji biurokratycznych absurdów, poprawy warunków pracy oraz przywrócenia pacjentom i pracownikom ochrony zdrowia poczucia godności i bezpieczeństwa. Lekarz obciążony jest tzw. papierologią, którą nakłada na niego NFZ. Szpitale mają za mało środków na miejsca specjalizacyjne. Za pensję w szpitalu trudno utrzymać rodzinę, nie mówiąc o dokształca. Większość postulatów protestujących poparł minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, ale jak dotąd nie podjęto realnych działań. Protestujących rezydentów popiera Okręgowa Rada Beskidzkiej Izby Lekarskiej, która w specjalnym oświadczeniu wyraża ubolewanie, że rządzący, pozostając głusi na postulaty rezydentów, zmusili ich do tak drastycznej formy protestu, jak strajk głodowy. Moim zdaniem, występująca obecnie sytuacja, w której pensja lekarza rezydenta jest nieznacznie wyższa od najniższego wynagrodzenia jest niedopuszczalna i poniżająca dla ludzi, którzy poświęcili wiele lat i zadali sobie wiele trudu, aby zdobyć odpowiedzialny i trudny zawód lekarza. Występująca obecnie sytuacja, w której pensja lekarza rezydenta jest nieznacznie wyższa od najniższego wynagrodzenia jest niedopuszczalna i poniżająca dla ludzi, którzy poświęcili wiele lat i zadali sobie wiele trudu, aby zdobyć odpowiedzialny i trudny zawód lekarza.
10
Edytowany Dodano 5 lat temu
Spotkania pomiędzy rezydentami, a ministrem zdrowia są jedynym słusznym rozwiązaniem, jeżeli chodzi o poprawę sytuacji w Polskiej służbie zdrowia. W ostatnich latach niestety pod wieloma względami jej funkcjonowanie nie jest zadowalające zarówno dla lekarzy jak i dla pacjentów. Trzeba zaznaczyć, że młodzi lekarze nie walczą tylko o swoje wynagrodzenie. Równie ważne jest dla nich podniesienie płac dla innych pracowników szpitala, bez których funkcjonowanie placówki byłoby niemożliwe. Przykładowo w Przemyślu w Wojewódzkim Szpitalu im. ojca Pio strajkują pielęgniarki, które domagają się podwyżek. Od wrzesnia trwa protest głodowy, a w ciągu ostatnich kilku dni 200 pielęgniarek wzięło zwolnienie lekarskie w ramach protestu. To na pewno w dużym stopniu utrudni prawidłowe funkcjonowanie szpitala. Rezydenci to podstawa naszego lecznictwa w przyszłości. Jeżeli nie stworzy się im odpowiednich warunków pracy, za którą będą dostawać odpowiednie wynagrodzenie to znaczna część z nich będzie się starała o zatrudnienie za granicą. Już znaczna część studentów jeszcze w trakcie trwania studiów decyduje się podjąć taki krok ucząc się języków w trakcie studiów. Jeżeli szybko nie zostaną podjęte odpowiednie kroki to za kilka lat czeka nas poważny problem związany z kadrami. Po części ma on już miejsce, w wielu szpitalach, przychodniach brakuje młodych lekarzy, którzy w przyszłości będą odpowiedzialni, za leczenie naszego społeczeństwa. Młodzi lekarze walczą nie tylko o prawa pracowników, ale również pacjentów. Walczą o to, aby byli godnie traktowani i nie musieli czekać w kolejce do specjalistów miesiącami, czy nawet latami. Przecież w tym czasie ich stan zdrowia może się diametralnie pogorszyć. Za wszystkim oczywiście stoją pieniądze, których na służbę zdrowia, jak co roku brakuje… W ostatnich dniach słyszy się o tym, że rezydenci z województwa podlaskiego wzięli tak zwany bon patriotyczny, który pozwala im zarabiać nawet 600-700 złotych miesięcznie więcej, jednak w przyszłości po zakończeniu rezydentury będą musieli to odpracować w publicznej służbie zdrowia. Ciężki mi póki co wypracować jakąś opinię na ten temat. Nie uważam bowiem, że młodzi lekarze zrobili tak bo było to słuszne, tylko z uwagi na ciągle rosnące ceny praktycznie na każdym kroku zmuszeni byli to zrobić aby w miarę godnie żyć.
00
Dodano 5 lat temu
Też słyszałem ostatnio o bonach patriotycznych. Podzielam Pana zdanie co do ich słuszności. Szkoda, że młodzi lekarze, biorą swego rodzaju pożyczkę, którą będą musieli spłacać w przyszłości , gdy w bardziej dużej części pieniądze przeznacza się na zakładanie rodziny. Ciekawy jestem czy gdy w ciągu dwóch lat odpracowywania przez tych lekarzy swojej pożyczki godziny pracy, które będą pewnego rodzaju spłatą będą wliczone w podstawowy czas pracy, czy lekarze będą zmuszeni brać dodatkowe nadgodziny. Czy ktoś orientuje się jak ta sytuacja wygląda w rzeczywistości? Pomijając sprawę bonu, sytuacja polskich rezydentów nie jest zbyt najlepsza, patrząc na to co oferują inne państwa. Z drugiej strony nie ma się co sugerować innymi państwami, gdzie sytuacja finansowa całego państwa jest zupełnie inna. Nasza do tych najlepszych nie należy, ale zdrowie i osoby, które o te zdrowie dbają są według mnie najważniejsze. Młodzi rezydenci są stawiani niejednokrotnie w bardzo trudnych sytuacjach, gdy przydzielane są im dodatkowe dyżury. Często zdarzało się również, że rezydenci pozostawali sami na oddziałach, bez wsparcia starszych kolegów. Według mnie do takich sytuacji nie powinno dochodzić, ponieważ jest to bardzo duży stres dla młodych lekarzy, gdy pod sobą mają pacjentów z całego oddziału. Takie zdarzenia, na pewno nie zachęcają studentów medycyny do podejmowania specjalizacji w naszym kraju, tylko skłaniają niestety do wyjazdu za granicę. Nasze uczelnie bardzo dobrze przygotowują ich do przyszłego zawodu, o czym świadczy bardzo duża ilość studentów z zagranicy. Nie jest to uwarunkowane tylko i wyłącznie tańszym kształceniem, ale również wysokim poziomem nauczania. Nie można dopuszczać do sytuacji, że młodzi lekarze dalej masowo będą opuszczać nasz kraj. Muszą oni zasilać polskie szpitale i przychodnie, ponieważ obecne braki kadrowe już są bardzo problematyczne. Bardzo dobre wiadomości przypływają, ze Śląska, gdzie blisko 70 procent studentów zadeklarowało, że pozostanie w Polsce. Być może związane jest to z tym, że tamtejsze szpitale stwarzają im całkiem przyzwoite warunki, tego nie wiem. Ale dysproporcja pomiędzy szpitalami i różnica w wynagrodzeniach (nie tych podstawowych) często jest spora i trzeba podjąć kroki aby ją zniwelować podnoszą wypłaty, tym którzy zarabiają mniej.
00
Dodano 5 lat temu
Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami co do tzw bonu patriotycznego. Zdarzają się pożyczki oferowane przez Państwo ponieważ przydzielane są na jasnych bardzo przyzwoitych zasadach, chociażby w przypadku kredytów studenckich, które mają bardzo niskie, a chyba nawet i zerowe oprocentowanie, a w zamian za dobre wyniki w nauce znaczna ich część może zostać anulowana. Patrząc na ilość miesięcy jakie miną zanim rezydent skończy specjalizacje to może uzbierać się z tego bardzo duża suma. Pomimo tego, że nie do końca znane są zasady odpracowywania tych pieniędzy to bardzo szerokie grono młodych lekarzy podpisało chęć takiej “pożyczki”. To świadczy o ich trudnej sytuacji finansowej, której państwo nie jest w stanie naprawić. Co jeśli w przypadku gdy lekarz od razu po specjalizacji będzie zmuszony wyjechać za granice? Czy może jednorazowo zapłacić równowartość godzin, które będzie musiał odpracować? Suma ta może wynosić nawet 40 tysięcy złotych. To bardzo dużo, jak na młodą osobę, która powoli ale jednak wchodzi już w poważne życie. W przypadku pozostania w kraju, lekarze będą w pewnym sensie musieli robić to co zostanie im odgórnie zlecone. Może zdarzyć się sytuacja, że zostaną wysłani w miejsce, gdzie są wyraźne braki kadrowe, a miejsce to nie będzie w pełni spełniało oczekiwań młodych lekarzy, którzy często mają już dokładnie obraną drogę. A przecież praca w środowisku, które nam wybitnie nie pasuje, nie jest niczym przyjemnym… Podobna sytuacja miała miejsce ze studentami z uczelni wojskowych. Po studiach jeżeli chcieli oni pracować w innym miejscu niż te powiązane z wojskiem, to musieli oddawać bardzo duże pieniądze dla uczelni. Może nie jest jeszcze za późno aby stworzyć jakieś lepsze rozwiązanie, które pozwoli młodym lekarzom na większą niezależność finansową, zarówno w czasie specjalizacji jak i po niej. W czasie licznych protestów służby zdrowia w przeszłości udało się z czasem dochodzić do porozumienia. Oby w tym wypadku również tak było, a rezydent mógł się czuć doceniony tak jak lekarz po specjalizacji. Na jego barkach przecież również spoczywa bardzo dużo obowiązków.
00
Edytowany Dodano 5 lat temu
Cieszę się, że rozmowy na ten trudny temat są poruszane. Będzie to miało prawdopodobnie ogromny oddźwięk dla obecnych rezydentów, ale też dla kolejnych pokoleń młodych lekarzy. Nadzieję na dobry przebieg rozmów daje komentarz Ministra Zdrowia o powadze i poszanowaniu obustronnym w dyskusji. Sami zainteresowani również przyznali, że rozmowy odbyły się w dobrej atmosferze co służy negocjacjom. Postulaty jakie wnoszą lekarze rezydenci nie mają wpływu tylko na ich sytuację, ale przede wszystkim dotyczą też pacjentów. Ograniczenia godzin pracy lekarzy choć z jednej strony mogą skutkować ich lepszym stanem fizycznym i psychicznym co przekłada się na jakość leczenia, ale obawiam się, że nie jesteśmy gotowi na takie rozwiązania ze względu na możliwość braków w kadrach. Już teraz słyszy się, że brakuje lekarzy, młodzi ludzie są bardziej otwarci na wyjazdy zarobkowe, jest to coraz bardziej popularne i dostępne co również nie służy liczbie potencjalnej służby zdrowia w przyszłości. Mam nadzieję, że rozmowy te poprawią sytuację obu stron, że przyniosą one pozytywne w skutkach rezultaty. Trzymam kciuki i kibicuję rezydentom, głęboko wierzę w ich dobre intencje - bo trzeba wierzyć w ludzi, którzy obrali za swoją ścieżkę pomoc drugiemu człowiekowi.
00
Dodano 1 rok temu
Porozumienie Rezydentów wylicza, że całkowity koszt leczenia powikłań wynikających z palenia papierosów to pomiędzy 13 a 52 miliardów złotych brutto rocznie. Przypominają też, że co ósmy nowotwór jest bezpośrednim skutkiem palenia papierosów, a sam nikotynizm sprzyja rozwojowi co najmniej 16 różnych nowotworów m.in. raka płuca, piersi czy pęcherza.Młodzi lekarze traktują czas specjalizacji jako inwestycję w siebie. Według studentów staż jest potrzebny i jego usunięcie może w niekorzystny sposób wpłynąć na jakość ochrony zdrowia. Po zakończeniu edukacji na uczelni wyższej, rozpoczyna się okres wykorzystywany na usystematyzowanie wiedzy, ugruntowanie jej i nabycie odpowiednich umiejętności praktycznych. To również okres, w którym młodzi lekarze uczą się funkcjonowania w przestrzeni szpitala jako pracownicy, poznający system ochrony zdrowia Wybierają dziedziny, które będą mogli praktykować poza szpitalem. Tak jest przykładowo z dermatologią, która jest specjalizacją dochodową zwłaszcza jeśli chodzi o medycynę estetyczną, która staje się coraz popularniejsza nie tylko wśród kobiet, ale także i mężczyzn. To, że najwięcej chętnych jest na specjalizacje bardziej dochodowe i obarczone mniejszą odpowiedzialnością, to trend ogólnoświatowy. Dlatego lekarze tuż po zakończeniu studiów poszukują specjalizacji w węższych dziedzinach medycyny, które zapewniają szybką samodzielność i możliwość prowadzenia własnej praktyki. Inaczej jest ze specjalizacjami, które wymagają dużego nakładu nauki, zaplecza szpitalnego np. sal operacyjnych, tu proces osiągania samodzielności jest zdecydowanie wydłużony w czasie i bardziej skomplikowany. Wiele osób z kolei nie chce decydować się na specjalizację z interny. Twierdzi się, że internista musi wiedzieć najwięcej i być przygotowany na każdą ewentualność, a nie idzie za tym ani wynagrodzenie, ani warunki pracy, ani prestiż. Niestety wśród wielu ludzi wciąż panuje przekonanie, że internista to lekarz bez specjalizacji. Jak alarmują specjaliści, osoby z tą specjalizacją zostały wykluczone z samodzielnego funkcjonowania w Podstawowej Opiece Zdrowotnej a to dawało zdecydowanie korzystniejsze możliwości dalszej pracy po zakończeniu zatrudnienia w szpitalu. Gdyby nie medycy, którzy mają uprawnienia emerytalne, ale mają chęć jeszcze pracować, już teraz wiele oddziałów internistycznych mogłoby przestać funkcjonować.Propozycje podwyżek zostały zawarte w skierowanym do konsultacji publicznych 1 kwietnia 2022 roku projekcie nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Decyzją resortu zdrowia reforma lekarskiego stażu podyplomowego została przesunięta o rok. Decyzję ministerstwa zyskał aprobatę Porozumienia Rezydentów. Reforma stażu podyplomowego dla studentów medycyny i stomatologii została przesunięta o rok i jej realizacja rozpocznie się 1 stycznia 2023 roku. To dobrze, że po roku nauki zdalnej i kolejnym roku hybrydowej, wysunięto wniosek, że studia niewystarczająco przygotowują do wykonywania zawodu lekarza i staż jednak jest niezbędny. Zdaniem organizacji zrzeszonej przez studentów, jakość kształcenia na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym ulega ciągłemu obniżeniu. Przyczyną tej sytuacji jest m.in. coraz mniejsza liczba lekarzy, którzy decydują się na przekazywanie wiedzy młodszym kolegom, a także nie powiększająca się baza dydaktyczna. Wraz z corocznym zwiększeniem limitów przyjęć na kierunkach medycznych, z równoczesnym brakiem wzrostu liczby dydaktyków oraz infrastruktury dydaktycznej, obawy dotyczące obniżenia jakości kształcenia pod względem umiejętności praktycznych wydają się jak najbardziej uzasadnione. Dla Ministerstwa Zdrowia ważnym celem jest pomoc dla studentów, którzy uciekli przed wojną w Ukrainie. Studenci powinni być przyjmowani na określonych zasadach i one muszą mieć solidne podstawy. Jeżeli ci studenci są przyjmowani na nasze uczelnie i nie posługują się językiem polskim, to powinien odbywać się etap przejściowy tak, żeby mogli dalej kształcić się w naszym języku. Jeżeli studenci z Ukrainy posługują się językiem angielskim, nauczanie może przebiegać właśnie w tym języku. Porozumienie Rezydentów, publikując w mediach społecznościowych swoje propozycje, wskazało, że rząd powinien lepiej wynagradzać podstawowych pracowników systemu ochrony zdrowia. Rezydenci proponują wprowadzić opłatę zdrowotną w wysokości złotówki od każdej sprzedanej paczki papierosów. To miałoby dać rocznie przychód w postaci ok. 2 mld zł. Ta kwota jak zaznaczają rezydenci dwukrotnie przewyższa pokrycie kosztów brutto proponowanych przez nich podwyżek. Problemy finansowe polskiej ochrony zdrowia przekładają się także za kłopoty związane z przebiegiem podyplomowego kształcenia lekarzy, w tym specjalizacyjnego. Polska jest wyjątkiem na skalę europejską, że przy tak dużej skali niedofinansowania systemu, pracownicy ochrony zdrowia robią tak dużo za tak niewielkie pieniądze. Porozumienie Rezydentów OZZL otrzymuje od młodych lekarzy z całego kraju sygnały świadczące o tym, że rezydenci bardzo często pełnią funkcję sekretarki medyczne, zamiast uczyć się zawodu lekarskiego od swoich mistrzów. Coraz więcej doświadczonych specjalistów decyduje się na przyjmowanie pacjentów prywatnie, na czym oczywiście znowu tracą rezydenci, bo coraz częściej nie mają się od kogo uczyć zawodu. Zdaniem lekarzy prawidłowe kształcenie medyków powinno zaczynać się od prawidłowego, jak najbardziej efektywnego wykorzystania czasu podczas studiów. Propozycje zmian w sposobie kształcenia medyków przygotował specjalny zespół powołany przez ministra zdrowia, który właśnie zakończył pracę. Założeniem jest aby studia na kierunku lekarskim mają kłaść większy nacisk na praktyczną stronę zawodu, a przekazywanie wiedzy w teorii ma być uzupełnione o jej praktyczne zastosowanie. Według ekspertów warto mieć świadomość, że w niedalekiej przyszłości z rynku pracy odejdzie jedna trzecia osób, a wejdzie na ten rynek o wiele mniejsza liczba. Musimy więc budować na nowo zasoby kadrowe w medycynie. W tym celu trzeba wprowadzić takie narzędzia, które przyciągnęłyby do zawodu młode osoby. Samo tworzenie miejsc na studiach nie jest wystarczające. Pod koniec ubiegłego roku resort zdrowia opublikował projekt noweli rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, pielęgniarki, ratownika medycznego, położnej, diagnosty laboratoryjnego i fizjoterapeuty. Przewiduje on uelastycznienie wymagań dotyczących odbywania i zaliczania w bieżącym roku akademickim zajęć kształtujących umiejętności praktyczne na tych kierunkach. Według założeń projektu studenci, którzy w trakcie roku akademickiego 2021/2022 wykonywali czynności w ramach zadań realizowanych przez podmioty lecznicze lub służby sanitarno-epidemiologiczne mające związek z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, będą mogli ubiegać się o zaliczenie części zajęć lub grup zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, do których w programie studiów zostały przypisane efekty uczenia się obejmujące umiejętności praktyczne, które nabyli w czasie wykonywania tych czynności. Takie działanie pozwoli, aby wykonywanie przez studentów czynności polegających między innymi na przeprowadzaniu przez telefon wywiadu epidemiologicznego, pomocy w monitorowaniu stanu osób będących na kwarantannie lub izolacji, czy uczestniczeniu w sprawowaniu opieki nad pacjentami, mogło zostać zaliczone przez uczelnię w roku akademickim 2021/2022, jako odbycie części zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, w związku z nabyciem lub pogłębieniem przez studentów umiejętności w danym zakresie. Uczelnia uwzględniając informacje o liczbie godzin i charakterze wykonywanych czynności zawartych w zaświadczeniu ze szpitala, w którym student pomagał przy pacjentach z zakażonych koronawirusem, będzie mogła zaliczyć studentowi część zajęć praktycznych.
Strona:1
Liczba głównych odpowiedzi na stronie:  
Dodaj odpowiedź
Aby dodać odpowiedź musisz się zalogować
Toast