Dodano4 lata temu

Finał konkursu Ratujemy i Uczymy Ratować

5
odpowiedzi
312
wejść
0
ocena
Odpowiedzi [ 5 ]
00
Dodano 4 lata temu
Nauka pierwszej pomocy już od najmłodszych lat jest bardzo ważna. Obecnie wielu dorosłych uczy się podstawowych procedur przykładowo podczas kursu na prawo jazdy. Jest to zwykle tylko jedna godzina poświęcona tak ważnemu zagadnieniu. Dzieci często szybciej przyswajają wiedzę dzięki czemu pierwsza pomoc stanie się dla nich czymś naturalnym. W sytuacji zagrożenia zdrowia będą od razy wiedziały jak się zachować. Kształtowanie takich odruchów jest bardzo ważne. Gratulacje dla szkół.
00
Dodano 4 lata temu
Każdy z nas może kiedyś znaleźć się w sytuacji, w której będzie musiał udzielić pierwszej pomocy ofierze wypadku drogowego, zasłabnięcia lub zakrztuszenia. Warto mieć na uwadze, że dotyczy to nie tylko osób dorosłych, ale również dzieci. Spędzają one przecież wiele czasu w szkole lub na podwórku i trzeba, aby miały jak najszerszą wiedzę z zakresu udzielania pierwszej pomocy już od najmłodszych lat. Oczywiście nauka niesienia pomocy będzie różniła od tej w przypadku dorosłych i będzie oparta głównie na przystępnych formach przyswajania wiedzy. Wyposażanie dzieci w telefon komórkowy to coraz bardziej powszechne zjawisko. Warto nauczyć dziecko korzystania z tego urządzenia w celu pomagania innym. Najprostszym zachowaniem, jakiego możemy nauczyć nasze pociechy, jest zadzwonienie pod numer alarmowy i wezwanie pomocy lekarskiej. W naszym kraju funkcję takiego numeru pełni 112. Ważne jest, aby uświadomić dziecku przeznaczenie tego numeru telefonu. Jeśli chcemy nauczyć pociechę, jak z niego korzystać, to należy zadbać o czystość przekazu. Nigdy nie zapisujmy telefonu alarmowego w pamięci urządzenia – w sytuacji zagrożenia dziecko zamiast wybrać numer na klawiaturze, będzie postępować zgodnie z naszymi zaleceniami, szukając go w spisie numerów. Zostawiając kartkę przy telefonie stacjonarnym musimy dokładnie nazwać numer – tak, aby rozróżnić poszczególne cyfry. Nie nazywajmy numeru „sto-dwanaście”, tylko raczej „jeden-jeden-dwa”. Ten drugi przekaz jest dla dziecka bardziej czytelny i z pewnością nie będzie ono starało się odnaleźć na klawiaturze numerycznej telefonu stacjonarnego przycisku z liczbą 12. Poza tym, należy nauczyć dziecko odpowiadać na pytania, które może zadać dyspozytor. Do podstawowych należą: „co się stało?”, „jak masz na imię?”, „jaki jest adres miejsca, w którym się znajdujesz? Jak nazywa się budynek?” Pamiętajmy, że jako rodzice jesteśmy zobligowani do nakreślenia dziecku specyfiki telefonu alarmowego. Warto sprawdzić świadomość dziecka, zadając mu pytania typu: „Co zrobisz, jeśli w mieszkaniu wybuchnie pożar?”, „Jak zareagujesz, gdy mama upadnie na ziemię i nie będzie się ruszać?”. Dziecko powinno uświadomić sobie, że w domu powinno być coś takiego, jak apteczka pierwszej pomocy – jeśli jej nie ma, warto takową zorganizować i umieścić w jednym, łatwo dostępnym miejscu. Miejsce to powinien znać każdy z domowników. Po skompletowaniu takiego zestawu, należy zapoznać dziecko z jego zawartością. Najprościej będzie wyjaśnić mu przeznaczenie każdego przedmiotu znajdującego się w apteczce. Bądźmy otwarci na wszelkie pytania i wątpliwości, gdyż pozwoli to dziecku nabrać przekonania, że z apteczki można korzystać bez ograniczeń, a jej zawartość można łatwo uzupełnić. Skaleczenia i inne rany otwarte to jedne z najczęściej pojawiających się urazów w środowisku dzieci. Warto nauczyć dziecko schematu postępowania w przypadku zauważenia krwotoku u siebie lub kolegów. Pierwszą rzeczą jest uświadomienie dziecku, jak ważną rolę spełnia krew w organizmie – im większy jej ubytek, tym większych szkód można oczekiwać. Następnie trzeba nauczyć dziecko odruchu uciskania rany do czasu, aż krwawienie nie ustąpi lub nie przybędzie pomoc. Warto wspomnieć, że nie należy uciskać rany bezpośrednio, a zawsze przez gazę, opatrunek czy kawałek czystej odzieży. Dziecko musi też zdawać sobie sprawę, że nie należy wyjmować z rany kawałków gałązek, rozbitego szkła i tym podobnych.Duża aktywność fizyczna dzieci obliguje rodziców do wyjaśnienia im, czym są złamania kości i w ogóle faktu, że kość można złamać, np. w wyniku upadku. Pierwszym krokiem w edukacji będzie pokazanie dziecku, jak rozpoznać objawy złamania W języku angielskim istnieje zasada, której należy przestrzegać, jeśli nagle nasz strój stanie w płomieniach. Brzmi ona „stop, drop and roll” i oznacza mniej więcej tyle, że w przypadku stwierdzenia płomieni należy zatrzymać się w miejscu, upaść na ziemię zasłaniając twarz dłońmi i turlać się w celu zdławienia płomieni. Takiego też toku postępowania należy nauczyć swoje dziecko. Pamiętajmy, że uzbrajając pociechy w takie informacje zwiększamy ich pewność siebie i zwiększamy szanse przeżycia osób, które ulegną wypadkowi w ich towarzystwie. Czy ktoś może jeszcze mieć wątpliwości, czy taka nauka jest potrzebna? Przede wszystkim dlatego, że dzieci i młodzież nie odczuwają lęku przed niesieniem pomocy, jak ma to miejsce w przypadku dorosłych. Potwierdzają to również lekarze, którzy docierają na miejsce wypadków – w większości przypadków za resuscytację lub opatrywanie rannych odpowiadają osoby młode, które wyniosły podstawową naukę ze szkoły lub z rodzinnego domu właśnie. Poza tym, uświadamianie dziecka od najmłodszych lat, że „wypadki chodzą po ludziach”, pomoże zwiększyć ich bezpieczeństwo w przyszłości – w wielu przypadkach będą oni mogli pomóc nie tylko ofiarom, ale też sobie.
00
Dodano 4 lata temu
Super inicjatywa ! Zazwyczaj są dwie strategie dorosłych na radzenie sobie z przykrą sprawą jaką są nagłe wypadki, wizyty lekarskie, czy choroby. Pierwsza to unikanie rozmowy, przekonywanie dzieci, że to nas nie dotyczy, że u nas nic takiego nigdy się nie zdarzy. Druga, tak samo kontrowersyjna, ale też powszechna, to straszenie dzieci lekarzem, strzykawką, przychodnią. Coś w stylu: „nie biegaj za szybko, bo rozbijesz głowę, a szycie będzie bolało”. Ze skrajności w skrajność, od unikania tematu medycznego, po straszenie nim. A przecież, jak to się zwykło mawiać, „wypadki chodzą po ludziach”, zdarzyć się mogą każdemu i dobrze jest wiedzieć, co w takiej sytuacji robić. Warto rozmawiać o tym z dziećmi i uczyć je pierwszej pomocy medycznej. Bajki i zabawki. Już rocznym dzieciom możemy wplatać w opowieści i bajki informacje o lekarzach i pierwszej pomocy. Lalce można przykleić plaster, a misiowi obandażować głowę. Kiedy nasze dziecko umie już odróżnić sytuację prawdziwą od zabawy (w tym snu, od nieprzytomności), to czas na nauczenie go wzywania pierwszej pomocy. Dzieci powinny mieć dostęp do telefonu komórkowego, na którym bez trudu wybiorą numer alarmowy 112. Ale to połowa sukcesu, bo bardzo ważna też jest znajomość adresu domowego, pod który dziecko ma wezwać pomoc. To wszystko kształtuje w dzieciach charakter i poczucie mocy sprawczej. Już sama świadomość dziecka, że potrafi udzielić komuś pierwszej pomocy wzmacnia jego rozwijające się poczucie wartości Umiejętność udzielenia pierwszej pomocy jest bardzo ważna. Często okazuje się, że liczy się każda sekunda i to od nas zależy czyjeś zdrowie i życie. Tak więc nikogo nie dziwi, że zasady pierwszej pomocy powinien znać każdy. Praktyka niestety pokazuje, że strach i brak umiejętności opóźnia udzielenie pierwszej pomocy. Aby zmienić tę sytuację, WOŚP organizuje specjalne szkolenia, w których czasie ludzie mogą się nauczyć pierwszej pomocy np. na dworcu, czy w muzeum. Takie akcje sprawiają, że coraz więcej Polaków potrafi udzielić pierwszej pomocy.
00
Dodano 4 lata temu
Na naukę pierwszej pomocy nigdy nie jest zbyt wcześnie. Naturalne zachowania dzieci sprawiają, że są bardziej śmiałe, nie mają zahamowań, które mają dorośli, nie boją się krzyknąć i zwrócić uwagę na to, że ktoś potrzebuje pomocy. Dzieci już nie raz udowodniły, że potrafią być Superbohaterami, ratując życie dorosłym. Każde dziecko pod wpływem różnych bajek i przygód superbohaterów marzy, aby zostać jednym z nich. Nic tak nie napawa dziecka dumą, jak posiadanie własnej super mocy, którą może być właśnie umiejętność ratowania drugiego człowieka.Każde dziecko pod wpływem różnych bajek i przygód superbohaterów marzy, aby zostać jednym z nich. Nic tak nie napawa dziecka dumą, jak posiadanie własnej super mocy, którą może być właśnie umiejętność ratowania drugiego człowieka. To my rodzice i dorośli mamy często opory i strach przed nauką udzielania pierwszej pomocy i ratowania w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia. Z badań przeprowadzonych w 2016r. wynika, że tylko 11% dorosłych osób w wieku 35-44 lat odpowiedziało „zdecydowanie tak”- że umiałoby udzielić pierwszej pomocy w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia. Zdecydowanie warto zmienić taki stan rzeczy, by to właśnie od nas dorosłych wychodził dobry przykład i inicjatywa jak postępować w takiej sytuacji. Jest to niezwykle ważne dla zainspirowania do właściwych zachowań naszych dzieci, bo jak wiecie przykład idzie zawsze z góry. Myślę, że zbliżający się okres wakacji jest idealny do nauczenia naszych pociech podstawowych zachowań dotyczących udzielania pierwszej pomocy, o których już bardzo obszernie napisały moje poprzedniczki.
00
Dodano 4 lata temu
Może przydałoby się coś takiego, jak obowiązkowe szkolenia dla wszystkich obywateli aktualizowane np co 2 -3 lata ? Tylko skąd wziąć na to pieniądze? Wśród Krakowskich studentów zorganizowano fajne badania. Pracownicy służby zdrowia a przede wszystkim czynni pracownicy zespołów ratownictwa medycznego, na co dzień wyjeżdżający ambulansem do stanów nagłych są weryfikatorami tego, w jaki sposób świadkowie znajdujący się na miejscu zdarzenia reagują na osoby znajdujące się w stanie bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia. Pierwszym ogniwem systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego rozpoczynającymi i uruchamiającymi działania ratunkowe są Centra Powiadamiania Ratunkowego. Nierzadko zdarza się, że na miejsce zdarzenia wysyłany jest zespół nieposiadający pełnej informacji o tym, z jaką sytuacją zagrożenia zdrowia będzie miał styczność. Ta sytuacja występuje stosunkowo często, ponieważ także i dyspozytor nie posiada takiej wiedzy, co związane jest z emocjami i częstym brakiem logiki w wypowiedziach wzywającego, co tłumaczy stres sytuacyjny i brak przygotowania do prowadzenia działań przedmedycznych. Podobnie będący już na miejscu zespół ratownictwa medycznego niejednokrotnie obserwuje nieudolne działania świadków zdarzenia mające na celu niesienie pomocy poszkodowanemu, często niezgodne z wytycznymi i standardami postępowania zalecanymi przez Europejską Radę Resuscytacji i inne organizacje służące określaniu zasad postępowania w sytuacjach zagrożenia życia. Odpowiednia postawa i umiejętność udzielania pierwszej pomocy poszkodowanemu są bezsprzecznie elementarnymi kompetencjami, jakie powinny nam towarzyszyć w codziennym życiu. W niektórych sytuacjach natychmiastowa, właściwa reakcja świadków zdarzenia decyduje o przeżyciu poszkodowanego bądź o szansach powodzenia czynności medycznych udzielanych przez przybyły zespół ratownictwa medycznego. Według wszystkich analiz wiadomo, że udzielanie pomocy przedmedycznej jest nadal jednym z najsłabszych elementów wśród ogniw łańcucha przeżycia. W sytuacjach, w których przeżycie zależy od świadków zdarzenia – przede wszystkim w zatrzymaniu krążenia, w którym winno się podjąć resuscytację krążeniowo-oddechową (RKO), sytuacja niejednokrotnie przerasta świadków zdarzenia. Doświadczenia własne autorów wskazują na podejmowanie RKO przez świadków zdarzenia w około 10 tego typu sytuacjach na kilkadziesiąt zatrzymań krążenia, do których skierowane zostały zespoły ratownictwa medycznego. Najczęstsze próby podejmowania zabiegów resuscytacyjnych dotyczą będącej na miejscu zdarzenia rodziny pacjenta. Ciekawym spostrzeżeniem w prowadzonych analizach jest stwierdzenie faktu, że przygodni świadkowie podejmują pomoc w mniej niż 20% przypadków. Według Centrum Badań Opinii Społecznej 50% polskiego społeczeństwa przyjmuje, że umiałoby udzielić pierwszej pomocy poszkodowanemu w wypadku drogowym. 47% respondentów zgłasza chęć nauczenia się podstaw udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, ale zaledwie 16% posiada wcześniej nabyte kwalifikacje. Umiejętność udzielania pomocy winna być elementarną ze względu na logiczny ciąg potrzeb pacjenta w stanie zagrożenia życia, do którego wykwalifikowana pomoc jest w stanie dotrzeć w ciągu minimum kilku minut. Ponadto nie do zakwestionowania jest pierwiastek etyczny i prawny. Należy jednak stworzyć system ustawicznego szkolenia społecznego, tak aby nie akty prawne lecz wiedza i umiejętność udzielenia pomocy najbardziej przemawiała do społeczeństwa. W ciągu ostatniej dekady medycyna ratunkowa i ratownictwo medyczne uległy przemianom na wielu płaszczyznach. Informacje na temat czynników powodujących sytuacje zagrożenia życia i zdrowia rozpowszechniane są nieustannie przez media i szkołę, dostęp do kursów pierwszej pomocy stał się powszechny. Nierzadko szkolenia są bezpłatne lub obowiązkowe w ramach zakładów pracy. Ogromną rolę grają tu organizacje i fundacje charytatywne zachęcające do szkoleń i finansujące je – dla przykładu Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Ale przede wszystkim wprowadzenie długo oczekiwanej Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym i jej nowelizacji w roku 2015 stanowiących zasady organizacji ratownictwa w Polsce i wprowadzającej nowe przepisy w zakresie zespołów ratownictwa medycznego, działania Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych i Centrów Powiadamiania Ratunkowego. Również niezbędna edukacja na poziomie szkół została doceniona. Pojawiły się rozbudowane treści związane z ratownictwem na poziomie gimnazjów, a kursy bezpieczeństwa i higieny pracy oraz pierwszej pomocy zostały wprowadzone do programów obowiązkowego kształcenia na studiach pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia na wielu uczelniach w Polsce. Wytyczne resuscytacji krążeniowo-oddechowej, wydawane i rozpowszechniane, co 5 lat przez Polską Radę Resuscytacji, która powstała w 2002 r. i w ślad za Europejską Radą Resuscytacji publikowane są bezpłatnie na stronach internetowych. Za tym wszystkim działaniami obserwuje się postępujący wzrost świadomości i wiedzy społeczeństwa polskiego w obszarze udzielania pomocy poszkodowanym. Według obecnie obowiązującym uregulowaniom w oświacie nauczanie pierwszej pomocy obowiązuje na każdym etapie edukacji. Tego typu zajęcia, które zdecydowanie opierają się na umiejętnościach i kompetencjach społecznych powinny być, zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Edukacji Narodowej prowadzone w głównej mierze w postaci zajęć praktycznych, ćwiczeniowych czy warsztatów. Celem edukacji w takim modelu kształcenia jest nacisk na uzyskanie umiejętności, dodatkowo budowanie świadomości i zdobywanie kompetencji – całość powinna dać zauważalny efekty kształcenia, który można wymiernie weryfikować. Nie jest to jednak na ten moment stosowane w zadowalającym zakresie. Wiedza teoretyczna może nie mieć odwzorowania w praktyce. Podobnie samo badanie winno się w dalszym etapie przenieść na grunt praktyczny w celu zweryfikowania faktycznego wykonania czynności na pacjencie symulowanym bądź fantomie. Przedstawione powyżej wyniki opierają się na wiedzy teoretycznej. W badaniu opartym na umiejętnościach praktycznych wykonywanych w czasie rzeczywistym można się spodziewać znacznie gorszych wyników. Jak wynika z otrzymanych danych wiedza studentów kierunków medycznych (z wyłączeniem kierunku ratownictwo medyczne) nie jest znacząco różna od wiedzy studentów kierunków humanistycznych i nauk o bezpieczeństwie. W badaniu innych autorów osoby kształcące się poza uczelnią medyczną wykazywały niższy poziom wiedzy z pierwszej pomocy a zwłaszcza z resuscytacji krążeniowo-oddechowej i obsługi AED. Studenci Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, bez względu na studiowany kierunek mają mniejszą wiedzę w zakresie resuscytacji krążeniowo-oddechowej niż w sytuacjach innych niż zatrzymanie krążenia. Strzyżewska w badaniu studentów aglomeracji trójmiejskiej zauważa podobną prawidłowość W badaniu własnym średnia liczba poprawnie udzielonych odpowiedzi na wszystkie pytania na różnych kierunkach była bardzo zbliżona – od 67% na kierunku Fizjoterapia do 73% na Pedagogice i Kosmetologii i nie jest zależna od ilości przeprowadzonych zajęć w trakcie studiów z zakresu pierwszej pomocy. Należałoby zwrócić uwagę, że studenci kierunku Pedagogika w programie studiów licencjackich realizują zaledwie 8 godzin dydaktycznych Podstaw Pierwszej Pomocy. Wiedza o obowiązku udzielania pierwszej pomocy i numerach alarmowych jest wśród badanej grupy studentów zadowalająca. Jednakże konfrontacja z rzeczywistością dotycząca samego podejmowania właściwych działań względem poszkodowanego wygląda często inaczej. Doświadczenia zawodowe autorów pokazują, że telefonowanie po pomoc w sytuacji stresu jest chaotyczne, ale ostatecznie udaje się skutecznie wezwać potrzebne służby. Rzadko jednak świadkowie zdarzenia decydują się na podejmowanie kroków w celu sprawdzenia stanu poszkodowanych np. w wypadku komunikacyjnym lub innym poważnym urazie, samodzielne działanie i podejmowanie logicznych decyzji zdaje się ich przerastać. Duża grupa ankietowanych nie zna wytycznych resuscytacji krążeniowo- -oddechowej i nie wie, od czego należy rozpocząć czynności reanimacyjne (33%) ani z jaką częstotliwością klatka piersiowa powinna być uciskana (64%). Jeszcze gorsze wyniki uzyskano w badaniu studentów z Poznania w 2012 r. – poniżej 15%. Konieczne wydaje się położenie nacisku na praktyczne nauczanie czynności resuscytacyjnych. Opóźnienie ich ma bezpośredni wpływ na przeżywalność pacjentów z zatrzymaniem krążenia. Równocześnie uczestnicy badania nie umieliby rozpoznać niewydolnego oddechu tzw. gaspingu, który jest wskazaniem do podjęcia resuscytacji, ponieważ prawie 2/3 z nich nie zna ilości fizjologicznych oddechów u dorosłego człowieka. Znajomość miejsc, gdzie dodatkowo w trakcie resuscytacji można się wspomóc AED nie jest wśród studentów imponująca, przy czym 29% ankietowanych nie zna jego zastosowania. W badaniu Chemperek z 2011 r. przeprowadzonym wśród gimnazjalistów i studentów znajomość postępowania w masywnym krwotoku polega na zastosowaniu opaski uciskowej, która aktualnie nie jest zalecana. Jedynie 42% respondentów Krakowskiej Akademii wskazało na właściwą odpowiedź – założenie opatrunku uciskowego bezpośrednio na ranę. Aż 2% osób twierdzi, że opaska uciskowa jest wskazana w sytuacji intensywnego krwotoku, który trudno opanować. Wiedza o pozycji przeciwwstrząsowej nie jest wystarczająco rozpowszechniona. Zaledwie 57% respondentów wie o tym, że jest to pozycja na wznak z uniesionymi kończynami do góry. Analiza uzyskanych odpowiedzi wskazuje na mylenie pozycji przeciwwstrząsowej z pozycją boczną bezpieczną. Zdecydowana ilość respondentów właściwie określa postępowanie w oparzeniu [78%], krwotoku z nosa [80%], zadławieniu [81%], napadzie padaczki [84%] oraz potrafi opisać charakterystyczne dla zawału serca objawy [84%] i celowość układania pacjenta w pozycji bocznej ustalonej [91%]. Poziom wiedzy studentów Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w zakresie pierwszej pomocy nie jest zależny od kierunku studiowania, liczby godzin dydaktycznych zajęć z pierwszej pomocy i ratownictwa. 2. Studenci wykazują duże braki znajomości zasad resuscytacji krążeniowo- -oddechowej u osób dorosłych i stosowania automatycznego defibrylatora zewnętrznego. Szczególnie niepokojący jest poziom wiedzy studentów kierunków medycznych, którzy powinni być szczególnie wykształceni w tym zakresie. 3. Wskazane jest udoskonalenie metod nauczania, nacisk na umiejętność określania priorytetów w ratownictwie i ponowne przemyślenie zakresu poruszanych treści na zajęciach z pierwszej pomocy oraz powtarzalność zajęć, co pozwoli na lepsze przygotowanie studentów do możliwej konfrontacji z sytuacjami zagrożenia zdrowia i życia. 4. Studenci wszystkich kierunków powinni mieć bezwzględny obowiązek uczestniczenia w rzetelnie przeprowadzonych zajęciach z pierwszej pomocy. Nacisk należy położyć na praktyczną umiejętność resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Ze względu na specyfikę sytuacji udzielania pierwszej pomocy zajęcia powinny mieć charakter praktyczny z doborem odpowiednich metod i technik dydaktycznych. (publikacja Barbara Seweryn , Mikołaj Spodaryk , Andrzej Ziarko).
Strona:1
Liczba głównych odpowiedzi na stronie:  
Dodaj odpowiedź
Aby dodać odpowiedź musisz się zalogować
Toast