Dodano5 lat temu

Fundacja Onkologiczna Alivia prosi resort zdrowia o pomoc w walce z tzw. “medycyną alternatywną”

7
odpowiedzi
120
wejść
0
ocena
Odpowiedzi [ 7 ]
00
Dodano 5 lat temu
Niestety ostatnio coraz więcej słyszy się głosów na temat medycyny alternatywnej. Temu tematowi są poświęcone całe strony na facebook'u. To co tam można przeczytać mrozi krew w żyłach. Wypowiadają się często osoby, które nie posiadają wiedzy medycznej i nie bazują na danych naukowych. Opowiadają o tym jak oni sami "znaleźli" sposób na walkę z chorobą. Takie porady, nie mające uzasadnienia w badaniach naukowych, mogą spowodować u osób je praktykujących nieprzyjemne konsekwencje. Jednak to co najbardziej mnie martwi jest to, że osoby które stosują "metody alternatywne" odradzają wszystkim metody klasyczne, przebadane naukowo. Najgorsze jest to, że podważają często autorytety lekarzy oraz całą medycynę. Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko i cieszę się, że postanowiono z tym walczyć. Mam nadzieję, że ta akcja przyniesie bardzo dobre rezultaty.
00
Dodano 5 lat temu
Problem tego typu leczenia niestety ciągle narasta. Ludzie, którzy propagują tego typu leczenie widzą często w tym zwyczajny biznes bo wiedzą, że podczas choroby, szczególnie tak strasznej jak nowotwory ludzie starają się sobie pomóc w każdy możliwy sposób. Martwi mnie jednak to, że ludzie dalej brną w takie metody, ponieważ mediach jest również dużo informacji, że takie leczenie zwyczajnie nie przynosi skutków, a nawet może przyczynić się do pogorszenia stanu zdrowia z uwagi na to, że odsuwane jest w czasie leczenie konwencjonalne. Oczywiście szereg sposób na walkę z nowotworem takich jak, diety warzywne i tym podobne ma jak najbardziej sens. Jednak trzeba pamiętać, że może to być jedynie czynnik uzupełniający, a prawdziwą pomoc mogą nam przynieść tylko lekarze. Wielu ludzi zraża się tym, że ktoś nie został wyleczony, obarczając całą winą lekarzy. Dobrze wiemy jak jest w przypadku, wielu chorób, a szczególnie nowotworów. Przebieg każdego przypadku jest zupełnie inny, nowotwory niestety rządzą się swoimi prawami. Żaden znachor nie jest w stanie uczynić tego co leczenie w szpitalu… Pamiętajmy o tym i na każdym kroku przestrzegajmy jeżeli ktoś będzie chciał szukać pomocy w medycynie alternatywnej.
00
Dodano 5 lat temu
Coraz więcej osób wierzy, że metody tak zwanej medycyny alternatywnej pozwolą im zwalczyć raka. Tymczasem okazuje się, że wybranie niekonwencjonalnych sposobów "leczenia" skutkuje o wiele wyższym ryzykiem śmierci. Myślę, że najlepiej zobrazują nam to po prostu badania i statystyki. A więc : Naukowcy związani z centrum badań nad rakiem Uniwersytetu Yale przeanalizowali dane 841 pacjentów chorych na raka piersi, prostaty, płuc i jelita grubego. Wśród nich było 560 osób korzystających z medycyny konwencjonalnej (tzn. akademickiej, popartej badaniami naukowymi) oraz 281 osób, które próbowały się leczyć jedynie metodami "medycyny alternatywnej". Ryzyko śmierci w ciągu następnych pięciu lat było aż dwa i pół raza wyższe dla ogółu pacjentów korzystających z alternatywnych rozwiązań. Wrażenie robią statystyki dotyczące poszczególnych rodzajów nowotworów złośliwych. Leczony alternatywnie rak piersi to 5,68 razy wyższe ryzyko zgonu, rak jelita grubego - 4,57, rak płuc - 2,17, rak prostaty - 1,68. Gwoli ścisłości warto wspomnieć, że w worku sposobów "medycyny alternatywnej" analizowanych w badaniach znajdowały się bardzo różnorodne metody "leczenia raka". Na podstawie badań nie sposób stwierdzić, czy wszystkie z nich okazały się bezużyteczne. Co więcej, trzeba pamiętać o tym, że naukowcy brali pod uwagę dwie kategorycznie rozdzielone grupy - pacjentów leczonych wyłącznie konwencjonalnie i wyłącznie alternatywnie. W statystykach nie znaleźli się (przynajmniej według oficjalnych danych) chorzy, którzy - na przykład - otrzymywali chemioterapię i równocześnie popijali obrośnięty legendą "przeciwrakowy" sok z buraka. Jednak obawiam się, że te cudowne soczki i wlewy mają moc jedynie w formie placebo. Tak czy inaczej, liczby mówią same za siebie i jestem zdania, że Minister Zdrowia powinien zainteresować się tym tematem i w końcu stosownie zareagować !
00
Dodano 5 lat temu
Takie informacje zawsze mrożą mi krew w żyłach. Medycyna alternatywna ma się dobrze z kilku powodów. Po pierwsze - "specjaliści", którzy promują niekonwencjonalne sposoby radzenia sobie z wszelakimi chorobami, zwykle dobrze wiedzą, jak dotrzeć do pacjenta - poświęcają mu dużo czasu, uwagi i sympatii, a tego często brakuje w NFZ (szpitale są przeładowane, a lekarze zabiegani). Co więcej, hochsztaplerzy żerują na strachu i bezradności chorych. Twierdzą, że magiczny olejek czy cudowne zioło w mig poradzą sobie ze złożonymi dolegliwościami. W zestawieniu z długotrwałą chemioterapią, która rzeczywiście może mieć (i zwykle ma) skutki uboczne, niekonwencjonalne, szybkie sposoby wydają się kuszące. Niestety, mają spory minus - po prostu nie działają. Dyskurs antyszpitalny świetnie wpisuje się w dość powszechną skłonność do wierzenia w teorie spiskowe. Tajemne działania Big Pharmy, ukrywanie "leku na raka" w celu zbicia jak największych pieniędzy, sekretny masoński plan zdziesiątkowania ludności - to wszystko historie zbudowane na żądzy sensacji i, po raz kolejny, strachu przed wielkim i nieznanym. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że media zainteresują się tym tematem i odwiodą ludzi od leczenia się jedynie ziołami, czy naparami, bo niestety, to prawie nigdy nie działa.
00
Dodano 5 lat temu
Kiedyś może i miało to sens, ponieważ medycyna nie była tak rozwinięta jak dzisiaj. Przecież nadal możemy niektóre objawy przeziębienia leczyć naparem z szałwii, czy jedząc czosnek. Jednak jeżeli sprawa dotyczy nowotworów lub co gorsza raków, to nie umiem sobie wyobrazić co myślą ludzie, którzy chorując na guza mózgu piją sok z buraka licząc na cudowne ozdrowienie. Internet obfituje w proste i przyjemne przepisy leczenia raka dietą, nawet w zaawansowanych stadiach choroby. Koci pazur ma uzdrawiać dzięki unikalnym alkaloidom, grzyby reishi za pomocą polisacharydów, a algi to moc spiruliny. Są i "leki" z warzywniaka, choćby wyciąg z buraka czy pestek moreli. Z jednej strony próby "leczenia dietą", opartą na suplementach, pestkach i tajemniczych ziołach z Dalekiego Wschodu. Z drugiej eliminowanie z jadłospisu niezbędnych składników odżywczych i brak pomysłu, czym je zastąpić. Zdezorientowani pacjenci, często milczący lekarze i pole do popisu dla szarlatanów. Ocenia się, że 30% pacjentów trafia do szpitala niedożywionych, a z tej grupy 75% pogłębia niedożywienie. Wielu można przedłużyć życie i poprawić jego jakość, choćby egzekwując obowiązujące już niemal od roku prawo i doceniając rolę żywienia klinicznego i dietetyki w leczeniu, Po pierwsze nie ma "diet leczących raka". Właściwe żywienie wspomaga leczenie onkologiczne, ale nigdy nie może go zastąpić! Zastanawia mnie ta dysproporcja, dlaczego osoba, która zadaje dziesiątki pytań co do skutków przyjmowania chemioterapii w kontekście objawów ubocznych (i słusznie!), bez obaw łyka suplementy, zioła i inne "cudowne" leki, nie pytając ani o skład, ani o dowody na ich działanie. Pół biedy, kiedy pacjenci sięgają po antynowotworowe produkty spożywcze jak brokuły, soki, orzechy. Oczywiście i one mogą spowodować dolegliwości i skutki odmienne od zamierzonych, jednak zdecydowanie "nie otrują". Bywa jednak, że chory w ogóle nie wie, co przyjmuje. Sięga na przykład po chińskie zioła, których sprzedawca zasłania się "tajemnicą handlową", a przecież niewykluczone, że poszczególne składniki mogą powodować istotne efekty uboczne. Zioła, pestki roślin bywają niebezpieczne choćby ze względu na interakcje z lekami. Niektóre, nawet obojętne na co dzień, w trakcie chemioterapii przeszkadzają w leczeniu - mogą wpływać na funkcje nerek, wątroby, płytek krwi.
10
Dodano 5 lat temu
Interwencja Fundacji Onkologicznej Alivia wykonała bardzo istotny krok w stronę poprawy sytuacji w polskim świecie medycznym, zwracając się do wiceministra zdrowia z prośbą o analizę dowodów naukowych dla skuteczności i bezpieczeństwa stosowania tzw. „medycyny alternatywnej”. Tak zwana „medycyna alternatywna” stanowi duży problem w świecie medycznym. Samo pojęcie „medycyna alternatywna’ wywiera szkodliwy wpływ na odbiorców poprzez zasugerowanie, że jest jakaś alternatywna, niekonwencjonalna forma medycyny, co jest nieprawdą – medycyna jako nauka empiryczna o zdrowiu i chorobach, przyczynach, patomechanizmach, metodach leczenia, oparta na wynikach badań akademickich i doświadczeniu lekarzy jest jedna. Korzystny wpływ przyniosłoby zastąpienie tego pojęcia innym, tak, by oddzielić nauki medyczne od praktyk paramedycznych, aspirujących do bycia medycyną, ale pozbawionych szans na bycie nią, ponieważ osoby praktykujące te niemedyczne metody postępowania z chorobami nie mają żadnego zaplecza naukowego, żadnych badań, dowodów skuteczności swoich metod innych niż czysty przypadek. Termin ‘medycyny alternatywnej’ jest przybliżeniem, skojarzeniem, pojęciem naciąganym, wręcz ironicznym. Praktyki paramedyczne posługują się nie dowodami, a przekonaniami, w które wierzą ich zwolennicy. Medycyna jest nauką, a nauka jest wtedy, gdy są naukowcy i środowisko akademickie – nauczanie, publikowanie wyników badań. Tak zwana ‘medycyna altenatywna’ nie jest nauką i należy to podkreślać. Osoby decydujące się na skorzystanie z metod tak zwanych ‘alt-medowców’ podejmują ogromne ryzyko, zawierzają swoje zdrowie i życie w ręce osób, które robią coś, bo tak im się wydaje. Mam na myśli pacjentów, którzy zupełnie rezygnują z leczenia na rzecz praktyk paramedycznych. Zjawisko korzystania z usług ‘alt-medowców’ jest szczególną plagą w onkologii, a już szczególnie zaznaczone jest to w Polsce, gdzie autorytet lekarzy i całego systemu ochrony zdrowia jest wyjątkowo wątły. Polacy są więc doskonałym gruntem dla wszelkich ‘alt-medowych’ praktyk, podobnie zresztą jak dla koncernów farmaceutycznych, sprzedających w Polsce rekordową, najwyższą (!) w Europie liczbę suplementów. To dowodzi temu, że Polacy nie ufają lekarzom. To bardzo szkodliwe zjawisko. Polscy pacjenci bywają uprzedzeni do systemu ochrony zdrowia z różnych przyczyn, czasem wystarczy, że po śmierci osoby ze swojego otoczenia, winą za tę śmierć obarczają lekarzy i w ten sposób tracą do nich zaufanie. Tymczasem medycyna ma to do siebie, że zajmuje się sferą, na którą generalnie człowiek ma ograniczony wpływ – na przykład wrodzonymi chorobami, chorobami nowotworowymi, śmiercią, trudnymi przypadkami nie mieszczącymi się w standardowe ramy, nagłymi wypadkami. Jednak lekarze, mimo ograniczonych możliwości, robią wszystko, co jest do zrobienia. Onkologia jest trudną dziedziną, to walka z wrodzonymi predyspozycjami genetycznymi, walka z czasem, trudne wybory (czasem leczenie onkologiczne może zaszkodzić bardziej niż pomóc). Jak więc pomóc mieliby ‘specjaliści’ od praktyk paramedycznych? Odwrócić zmiany genetyczne? Zatrzymać starzenie, uniknąć śmierci? Usunąć guza nowotworowego inaczej niż poprzez chirurgiczne wycięcie? To brzmi śmiesznie. Należy każdego przestrzegać przed wiarą w metody alt-medowców, szczególnie gdy pacjent ma problem natury onkologicznej i bardzo ważny jest czas
00
Dodano 5 lat temu
Medycyna alternatywna to metody leczenia, które nie posiadają żadnego potwierdzenia w badaniach. Oczywiście od lat istnieją sposoby walki z przeziębieniami czy niegroźnymi dolegliwościami, które spotykają nas bardzo często. W takich wypadkach według mnie nawet wskazane jest to, żebyśmy z każdym nawet małym problemem kierowali się do specjalisty. Jeżeli choroba nie daje nam spokoju przez tydzień lub dłużej to jest to znak żeby udać się do lekarza po poradę. W przeciwnym wypadku tylko “korkujemy” przychodnie wydłużając czas oczekiwania dla tych, którzy faktycznie potrzebują pomocy. Często też w takich stanach nasza odporność jest nieco obniżona, a wybranie się do przychodni funduje nam dodatkową porcję patogenów, które faktycznie mogą przyczynić się do rozwinięcia poważniejszej choroby. Zupełnie inaczej jest jeżeli chodzi o problemy onkologiczne. Wtedy nasza czujność nie może zostać uśpiona różnymi metodami, które rzekomo pomogły bardzo dużej grupie ludzie. Doskonale wiemy jak funkcjonują takie osoby, które żerują na ludzkiej słabości i chęci wyleczenia. Wydawało mi się, że w dzisiejszych czasach świadomość ludzi co do medycyny alternatywnej jest na zadowalającym poziomie. Bardzo często słyszało się w radiu czy telewizji, że rodzice rezygnowali z leczenia w szpitalu na rzecz osób, które niby wiedziały jak pozbyć się nowotworu w sposób naturalny. Niestety zwykle takie historie dla pacjenta kończyły się tragicznie. Ja się zastanawiam czy faktycznie istnieją jakieś kary dla takich osób, które przeprowadzały “leczenie”, a rodzice świadomie się na to godzili. Czy ktoś coś wie na ten temat? Mam jednak nadzieję, że jednak istnieją odpowiednie przepisy, które będą bardzo surowe, ponieważ Ci “lekarze” świadomie wyrządzają krzywdę chorym. Trzeba mieć się zawsze na baczności nie wierzyć w żadne świetne metody, tylko koncentrować się na tym co proponują lekarze. Dawniej w czasach gdy nie było odpowiedniej wiedzy na temat ludzkiego organizmu takie praktyki można było stosować z uwagi na brak alternatyw. Obecnie przeprowadza się ogromną ilość badań nad tym, aby stworzyć jak najbardziej skuteczne leki. Chyba to wydaje się być bardziej wiarygodną opcja..
Strona:1
Liczba głównych odpowiedzi na stronie:  
Dodaj odpowiedź
Aby dodać odpowiedź musisz się zalogować
Toast