Dodano4 lata temu

Otyłość kosztuje Polskę 10 mld zł rocznie

10
odpowiedzi
544
wejść
0
ocena
Odpowiedzi [ 10 ]
30
Dodano 4 lata temu
W Japonii otyłość traktowana jest jak każda inna choroba, a ludzie z nadwagą kierowani są do szpitala na leczenie. W tamtej części świata nadmierna masa ciała jest stanem patologicznym, a to dlatego, że osoby otyłe stanowią wyjątki. W Europie i Ameryce Północnej społeczeństwo przyzwyczaiło się do widoku zarówno otyłych dzieci jak i dorosłych. Musimy to zmienić. Każdy z nas powinien pracować nad zdrowiem, ćwiczyć i stosować odpowiednią dietę.
30
Dodano 4 lata temu
Ostatnio czytałam artykuł o 15 najbardziej niezdrowych pokarmach na świecie. Na pierwszy miejscu uplasował się cukier. Słodkie napoje, cukierki, ciasta, szybkie przekąski są głównymi źródłami dodatkowego cukru w naszej diecie. Nawet zwykłe pokarmy takie jak pieczywo, sos pomidorowy czy batony proteinowe, mogą zawierać cukier, dzięki czemu zbyt łatwo jest przedawkować cukier w ciągu dnia. Dodatkowe cukry mogą być trudne do wykrycia na etykietach żywieniowych, ponieważ można je ukryć pod wieloma nazwami, takimi jak syrop kukurydziany, nektar z agawy, cukier palmowy, sok z trzciny cukrowej czy sacharoza. To straszne, że konsumentów oszukuje się w podobny sposób. Kiedyś zastanawiałam się dlaczego większość ludzi tak bardzo lubi keczup. Okazało się, że lubimy ten dodatek ze względu na jego ogromną zawartość cukru. Nasz organizm ulega uzależnieniu i potrafimy do dużej części potraw dodawać właśnie keczup. Mało kto jest świadomy podstępów jakie stosują koncerny spożywcze, aby skłonić nas do ciągłego kupowania ich produktów. Starajmy się żyć świadomie i nie dajmy się oszukać. Możemy poprawić swój stan zdrowia poprzez edukację żywieniową. Wyświadczymy przysługę sobie i naszym dzieciom.
20
Dodano 4 lata temu
Niestety otyłość jest diagnozowana coraz częściej wśród naszego społeczeństwa. Jeszcze do niedawna dużo częściej dotyczyła ona starszych osób, którzy prowadzili niewłaściwy tryb życia. W związku z tym, że dzieci coraz rzadziej podejmują jakąkolwiek aktywność fizyczną, a dodatkowo bardzo często jedzą niezdrowe rzeczy to nadwaga oraz otyłość występuje u nich znacznie częściej niż w przyszłości. Otyłość niesie za sobą bardzo wiele niekorzystnych skutków zdrowotnych, które mogą wpłynąć na jakość życia. Powinno się za wszelką cenę jej przeciwdziałać ponieważ profilaktyka to najlepsza forma walki z nią. Cały czas przeprowadza się liczne kampanie prozdrowotne, a lekarze na każdym kroku podkreślają jak ważne jest dbanie o zdrowie swoje i swoich bliskich. W szczególności trzeba się skupić na dzieciach, aby uchronić je przed rozwojem nadwagi lub otyłości. Od najmłodszych lat bardzo ważne jest aby dzieci wyrabiały sobie odpowiednie nawyki, które będą chronić ich w przyszłości przed rozwojem licznych chorób cywilizacyjnych.
10
Dodano 4 lata temu
Zgadzam się z Panem. Wiele dzieci w naszym kraju, a także na świecie ma problem z nadmierną ilością kilogramów. Niby żyjemy w czasach, w których wiemy znacznie więcej o profilaktyce wielu chorób niż w przeszłości, a tak naprawdę tylko niewielka część osób robi coś w kierunku aby przeciwdziałać ich rozwojowi. Tak naprawdę dbanie o prawidłową masę nie jest czymś trudnym. Trzeba mieć tylko trochę chęci oraz odrobinę wiedzy. Z tym pierwszym co prawda może być pewien problem jednak moim zdaniem dobrze jest znaleźć sobie towarzysza, który również z nami zacznie wprowadzać liczne zmiany. Taka relacja często owocuje tym, że osoby te wymieniają się coraz to ciekawszymi informacjami odnośnie zdrowego stylu życia, wzajemnie się motywują, co bardzo korzystnie wpływa na końcowy efekt. Aktualnie w naszym kraju jest dostępna ogromna ilość obiektów sportowych, na których można uprawiać przeróżne dyscypliny, więc raczej nikt nie będzie miał problemu aby znaleźć coś dla siebie.
00
Dodano 4 lata temu
Otyłość prowadzi do rozwoju licznych innych chorób, które stanowią zagrożenie dla zdrowia, a także życia. Tak jak wspomniano w artykule pojawiają się bardzo często problemy z układem ruchu, krążenia, a także zwiększa się ryzyko rozwoju nowotworów. Szczególnie chorób onkologicznych boją się ludzie, co jest oczywiście zrozumiałe. Niejasne jest jednak dlaczego pomimo tego, że bardzo często podkreśla się to, że otyłość nie jest czymś dobrym to jest ona często bagatelizowana. Wiele osób nie myśli przyszłościowo jeżeli chodzi o zdrowie, a przecież to jak czujemy się w kolejnych latach swojego życia, w dużej mierze zależy od tego jaki tryb życia prowadziliśmy w przeszłości. Warto jest również wspomnieć o tym, że otyłość oraz towarzysząca jej tkanka tłuszczowa przyczynia się do rozwoju insulinooporności, co zwiększa ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2, która jest coraz powszechniejszą chorobą w naszym społeczeństwie.
00
Dodano 4 lata temu
Ostatnie 20 lat pokazuje coraz gorszy stan zdrowia wśród polskich dzieci i młodzieży. Otyłe dzieci stają się otyłymi dorosłymi. A problem z wagą, to nie tylko kwestie estetyczne, lecz przede wszystkim czynnik wpływający na ogólny stan zdrowia. W połowie lat dziewięćdziesiątych problem nadwagi i otyłości dotyczył niecałych 9% dzieci i młodzieży w wieku od 5 do 17 lat. Od tego czasu statystyki zmieniają się w zastraszającym tempie. Obecnie w niektórych grupach wiekowych, problem otyłości dotyczy blisko 1/3 grupy. Polscy jedenastoletni chłopcy są najgrubsi w całej Europie. Zdaniem ekspertów przy tym tempie wzrostu do 2030 roku 2/3 Polaków będzie zmagało się z nadwagą lub otyłością. Otyłość to jedno z największych zagrożeń rozwiniętych społeczeństw, będącą przyczyną nie tylko problemów natury fizycznej, głównie chorób serca i układu krwionośnego, lecz także mającą istotny wpływ na zdrowie psychiczne, dotykających zarówno dorosłych jak i dzieci. Rozwój cywilizacji doprowadził do zmiany trybu życia zarówno wśród dzieci ,jak i dorosłych. Brak aktywności ruchowej i dominująca pozycja siedząca jest jedną z głównych przyczyn otyłości. To w połączeniu z dietą w której dominują produkty przetworzone, z dużą ilością tłuszczy i cukrów wpływa na pogarszanie się ogólnego stanu zdrowia społeczeństwa. Te dwie przyczyny wydają się stosunkowo oczywiste i łatwe do wyeliminowania, jednak w obliczu ograniczonej wiedzy na temat prawidłowej diety oraz lekceważący stosunek do aktywności fizycznej owocuje problemem trudnym do pokonania. Powagę sytuacji dostrzegają wszyscy, od rodziców, poprzez szkoły po organizacje rządowe i pozarządowe. Czy jednak podejmowane działania w zakresie profilaktyki okażą się skuteczne? W Polsce wciąż nie widać symptomów odwrócenia trendu. Dzieci są coraz mniej sprawne fizycznie. Boiska sportowe i sale wypełnione raczej osobami z roczników 1980 i starszych. Przyszłość nie rysuje się zbyt różowo, jednak wierzę, że ruch aktywnych okaże się na tyle silny, że prognozy o 2/3 społeczeństwa z nadwagą w 2030 roku będą chybione. To co – do zobaczenia na boiskach i placach zabaw ! :)
00
Dodano 4 lata temu
Największym zagrożeniem dla zdrowia jest coraz częściej występująca otyłość. Ponad jedna czwarta Polaków cierpi na otyłość. Polacy znaleźli się w pierwszej piątce najbardziej otyłych narodów w Europie. W ciągu ostatnich dwóch lat odsetek osób otyłych w kraju powiększył się o 2,1 pkt. proc. Otyłość to już prawdziwa epidemia, z którą zmagają się nie tylko Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania, lecz wszystkie kraje na każdym z kontynentów, czyli także Polska. Co więcej, wzrost częstości występowania nadwagi i otyłości obserwuje się we wszystkich grupach wiekowych, bez względu na płeć. W Polsce szczególnie niepokoi tempo wzrostu otyłości, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Z nadwagą zmagają się już przedszkolaki, a nie tylko dzieci w wieku szkolnym. To zjawisko dotąd niespotykane w historii ludzkości. Nasila się od końca XX w. A trzeba podkreślić, że skutki otyłości u najmłodszych są dużo poważniejsze dla zdrowia niż u osób, które z nadmierną masą ciała zaczęły zmagać się w późniejszym wieku. Pod względem tempa przyrostu nowych przypadków otyłości przypominamy Stany Zjednoczone sprzed lat. Co gorsza, bez dokładnej wiedzy epidemiologicznej i kontroli tego zjawiska. W Polsce nie prowadzi się bowiem systematycznych badań, które pozwoliłyby monitorować trend i szybko reagować. Aby się przekonać, o czym mówimy, wystarczy pojechać podczas wakacji nad polskie morze. Problem ten widoczny jest gołym okiem. Na plażach trudno spotkać osobę z prawidłową masa ciała. Dominują te z nadwagą. W latach 90., gdy w Ameryce problem osiągnął poważną skalę, tamtejsi specjaliści postanowili sprawdzić, co tkwi u jego podstaw. Analizowali przyczyny otyłości i nadwagi, obliczali koszty, jakie ponosi z tego tytułu państwo. Ostatecznie powstała lista kilkuset przyczyn. Większość z nich zaliczono do tzw. czynników środowiskowych. Obecnie podobne prace prowadzone są w Polsce. Wnioski są podobne. Okazuje się, że jesteśmy w pewien sposób predysponowani do otyłości. Nasze geny kształtowały się w warunkach, kiedy musieliśmy walczyć o pożywienie, czyli też i przetrwać bez niego przez pewien czas. Dziś mamy jedzenie w zasięgu ręki, nie musimy się o nie specjalnie starać, posilamy się, kiedy chcemy. Do tego przyczynia się dynamiczny rozwój sektora gastronomicznego. Bary i restauracje są dziś na każdym kroku, oferują jedzenie o każdej porze dnia i nocy, z dowozem do biura i domu. Geny pozostały natomiast te same, czyli nie nadążyły za zamianą stylu życia. To robi swoje. Podobnie jak to, że średnica talerza zwiększyła się w ostatniej dekadzie o kilka centymetrów, kaloryczność spożywanych w ciągu dnia posiłków o kilkaset kilokalorii, a do tego najwięcej jemy wieczorem, czyli nieprawidłowo rozkładamy kaloryczność przyjmowanych posiłków, spożywamy coraz więcej przekąsek i przetworzonych dań, zajadamy stres. Dodatkowo jesteśmy coraz mniej aktywni fizycznie. Nasza praca coraz częściej ma charakter siedzący. Do pracy i domu dojeżdżamy samochodem. Wszystkie te czynniki łącznie powodują, że istotnie wzrasta masa ciała. Równowaga między dostarczanymi kaloriami a wydatkiem energetycznym jest coraz bardziej zaburzana. Stąd epidemia. Ciekawe norweskie badania wykazały, że problemem mogą być również nowe technologie. Wynalezienie i popularyzacja pilota i telefonu komórkowego spowodowała, że średnio dziennie pokonujemy pieszo o 400 m mniej niż przed laty. Rocznie daje to już 146 km, co przekłada się na 25 godz. aktywności fizycznej mniej. A to wszystko przekłada się na 1 kg więcej masy ciała rocznie. Innym przykładem wpływu udogodnień z dziedziny nowoczesnych technologii jest branża ochroniarska. Dziś ochroniarze poruszają się na segwayach, a nie pieszo. Z tych przykładów można wnioskować, że dynamiczny rozwój społeczeństwa w zakresie technologii i industrializacji wymaga również zmian w odniesieniu do promocji zdrowia i kształtowania odpowiednich zachowań zdrowotnych.
00
Dodano 4 lata temu
Zacznę od tego, że otyłość została wpisana przez WHO na listę chorób przewlekłych. To już pokazuje, z czym mamy do czynienia. Poza tym nie znam drugiego takiego schorzenia, które miałoby tak długą listę powikłań w zakresie zaburzeń metabolicznych, sercowo-naczyniowych, a także konsekwencji psychospołecznych. Zacznę od cukrzycy typu 2. To najczęstsza postać cukrzycy. U kobiet z poziomem wskaźnika BMI powyżej 35 ryzyko zachorowania na nią wzrasta 60 razy, a u mężczyzn o 40 razy. Jedyną skuteczną metodą niedopuszczenia do pojawienia się cukrzycy typu 2 jest zahamowanie wzrostu masy ciała i podjęcie aktywności fizycznej. Najczęściej rozpoznawana jest u osób dorosłych. Ponad 90 proc. z nich to pacjenci z nadmierną masą ciała, o małej aktywności fizycznej. Ze względu na niespotykany dotychczas wzrost otyłości i nadwagi w młodszych grupach wiekowych coraz częściej cukrzyca typu 2 rozpoznawana jest już u nastolatków. W odróżnieniu od cukrzycy typu 1, która najczęściej zaczyna się w wieku dziecięcym, wymaga od początku leczenia insuliną i której nie umiemy skutecznie zapobiegać, rozwojowi cukrzycy typu 2 jesteśmy w stanie skutecznie zapobiec. Najskuteczniejsza profilaktyka cukrzycy typu 2 to utrzymywanie prawidłowej masy ciała lub jej redukcja, jeśli doszło już do rozwoju nadwagi lub otyłości. W przypadku osób otyłych zwiększa się też ryzyko zachorowania na nadciśnienie tętnicze. Zgodnie z wytycznymi Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego redukcja masy ciała to najskuteczniejsza metoda zapobiegająca rozwojowi nadciśnienia i jeden z kluczowych elementów postępowania niefarmakologicznego u chorych, u których nadciśnienie już występuje. 10 kg mniej u pacjenta przekłada się na spadek o 10 mm słupa rtęci ciśnienia tętniczego. Przyjmuje się, że blisko połowa występujących przypadków nadciśnienia w kraju to efekt nadwagi i otyłości. Szacuje się, że na nadciśnienie choruje 10 mln osób. To ogromna grupa pacjentów ze zwiększonym ryzykiem zdarzeń sercowo-naczyniowych. Otyłość sprzyja też miażdżycy, chorobie zwyrodnieniowej stawów, utrudnia zajście w ciążę, zaburza potencję. Prowadzi do zwiększonego ryzyka rozwoju chorób sercowo-naczyniowych: choroby niedokrwiennej serca i niewydolności serca. Wreszcie udowodniono, że ma wpływ na rozwój wielu nowotworów m.in. piersi, jelita grubego, przełyku, nerek, trzustki. Szacuje się, że 100 tys. z kilku milionów chorych w Europie ma raka z powodu nadwagi. Onkolodzy podkreślają, że jeśli nie zaczniemy dbać o masę ciała, to pojawią się nowe zachorowania, którym mogliśmy zapobiec. Według ekspertów amerykańskich nawet 40–60 proc. nowotworów można by uniknąć kontrolując masę, uprawiając sport i decydując się na zdrową dietę. Kolejnym powikłaniem jest bezdech w czasie snu. Statystyki mówią, że cierpi na niego 10 proc. mężczyzn i 2–3 proc. kobiet. Skutkiem bezdechu nocnego jest uczucie niewyspania, zmęczenia przez pozostałą część dnia. Osoby z zespołem bezdechu w czasie snu mają zwiększone ryzyko rozwoju nadciśnienia tętniczego, wystąpienia zawału serca, udaru mózgu i poważnych zaburzeń rytmu serca. Według brytyjskich badań 10 proc. wypadków komunikacyjnych z nieznanej przyczyny było skutkiem nierozpoznanego i nieleczonego bezdechu w czasie snu. Jak widać, konsekwencje mogą być tragiczne w skutkach. Nie można wreszcie zapominać o tym, że otyłość wpływa na jakość życia pacjentów. Dzieci z nadwagą są postrzegane jako mniej zdolne, mają mniej kolegów. Otyłe osoby dorosłe natomiast są mniej chętnie zatrudniane przez pracodawców, zarabiają mniej, co przekłada się na większe ryzyko wystąpienia u nich depresji, która może prowadzić do samobójstwa. Trzeba podkreślić, że nie u wszystkich otyłych wszystkie te powikłania muszą wystąpić. Pewne jest natomiast to, że nie ma narządów i miejsc w organizmie, które nie traciłyby z powodu otyłości. Tak, do tego wszystkiego dochodzą ogromne koszty związane z leczeniem, ale i wynikające z absencji takiej osoby w pracy. Szacuje się, że globalne wydatki ponoszone na łagodzenie występowania otyłości są równe tym przeznaczonym na łagodzenie skutków konfliktów zbrojnych i terrorystycznych na świecie. Zrozumienie faktu, że jest to choroba przewlekła, obliguje nas, lekarzy, do poszukiwania nowoczesnych rozwiązań terapeutycznych. Nie możemy już bowiem ograniczać się do powiedzenia pacjentowi, że jak nic nie zrobi, to będzie miał nadciśnienie czy zachoruje na cukrzycę. Cel leczenia osób otyłych to spadek o 5–10 proc. wyjściowej masy ciała. Konieczne jest edukowanie pacjenta, analizowanie jego sposobu odżywiania, aktywności fizycznej, czy nie ma problemów psychicznych sprzyjających podjadaniu i zajadaniu się. Pacjent powinien być otoczony opieką zespołu, na którego czele stanie lekarz, a w skład którego wejdzie jeszcze dietetyk, fizjoterapeuta oraz psycholog. Taki skład zespołu terapeutycznego zwiększa szanse na powodzenie redukcji masy ciała. Niestety z taką opieką mamy do czynienia w nielicznych miejscach. Powinien to być standard w całym kraju. Terapię niefarmakologiczną można w określonych sytuacjach wspomóc lekami. W ostatnich latach pacjenci otrzymali dostęp do leków wspomagających redukcję masy ciała. Obecnie mogą być im przepisane na receptę dwa leki. Od 2019 r. dostępny jest trzeci nowoczesny preparat. Warto podkreślić, że są to leki o udowodnionej skuteczności, w pełni bezpieczne dla pacjenta.
00
Dodano 4 lata temu
Jak widać, jest to problem coraz większego kalibru. Ciągle wydaje mi się, że za mało profilaktyki a za dużo leczenia. Trzeba by zacząć od naszych Dzieci i wpajania im świadomości zdrowia. Otyłość dzieci jest najpoważniejszym problemem zdrowia publicznego na świecie i w Polsce. Jest przyczyną pojawiania się w wieku dorosłym chorób dietozależnych, takich jak: nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca czy cukrzyca typu 2. W świetle ostatnio prezentowanych wyników badania COSI co trzecie polskie dziecko w wieku 6-9 lat ma nadmierną masę ciała. Z badań prowadzonych przez Polskie Towarzystwo Dietetyki, w ramach programu „Mądre żywienie – zdrowe pokolenie”, na ponad 14-tysięcznej reprezentatywnej grupie dzieci i młodzieży oraz wyliczonych wartości BMI wynika, że prawidłową masę ciała miało nieco ponad 76% uczniów szkól gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Nadwaga i otyłość cechuje około 18% młodzieży. U dzieci w wieku 7-9 lat otyłość i nadwagę stwierdza się nawet u 15,8% dziewcząt i 15% chłopców, w tym otyłość u 3,7% dziewcząt i 3,6% chłopców. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Matki i Dziecka pod kierownictwem prof. Haliny Weker, obejmujących dzieci w wieku 13-36 miesięcy, wynika, że 55% dzieci w tym wieku ma nieprawidłową masę ciała. Badanie to, pt. „Kompleksowa ocena sposobu żywienia dzieci w wieku od 5. do 36. miesiąca życia – badanie ogólnopolskie 2016”, wykazało, że rodzice napotykają trudności w prawidłowym komponowaniu diety dzieci. W konsekwencji popełniają wiele błędów, szczególnie na etapie karmienia piersią, rozszerzania diety, a także komponowania menu po 1. roku życia. Jedynie 7% matek komponuje we właściwy sposób dietę dzieci, z czego 85% jest przekonanych, że robi to właściwie. 88% dzieci po pierwszym roku życia spożywa za mało warzyw w codziennej diecie, 83% dzieci w tej grupie wiekowej otrzymuje posiłki dosalane, a 75% spożywa nadmierną ilość cukru. Tymczasem dieta w okresie 1000 pierwszych dni życia dziecka, liczonym od poczęcia, ma istotny wpływ na jego zdrowie w wieku dorosłym. Jest to okres programowania metabolicznego. Jeśli małe dziecko jest nieprawidłowo żywione, zwiększa to prawdopodobieństwo, że w przyszłości będzie zmagać się z problemem otyłości. 1000 pierwszych dni życia ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia dziecka teraz i w dorosłym życiu. Jeszcze długo po narodzinach, w okresie karmienia piersią i rozszerzania diety dziecka intensywnie rozwija się jego mózg, kształtuje się układ odpornościowy, dojrzewa układ pokarmowy oraz programuje się metabolizm. Pierwsze lata życia dziecka są kluczowe dla rozwoju preferencji smakowych i zwyczajów żywieniowych. Poradnictwo dietetyczne jest bardzo istotnym elementem zarówno w realizacji strategii światowej, jak i europejskich strategii krajowych w zakresie zapobiegania nadwadze i otyłości oraz przewlekłym chorobom niezakaźnym. Stanowi integralną część procesu zapobiegania i leczenia otyłości. Prawidłowe żywienie, już od najmłodszych lat, to sposób na zapobieganie epidemii otyłości. W Polsce pomimo podejmowanych inicjatyw legislacyjnych, nadal brakuje systemowych rozwiązań z zakresu profilaktyki otyłości dzieci. Standardy opieki profilaktycznej zobowiązują lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej do przeprowadzania edukacji żywieniowej rodziców i odnotowywania tego w książeczce zdrowia dziecka. W 2015 wprowadzono restrykcyjne rozporządzenie, dotyczące grup środków dopuszczonych do sprzedaży i używania w szkołach i przedszkolach, w wyniku czego podjęto próbę ograniczenia dostępu dzieci do żywności z nadmierną zawartością cukru, soli i tłuszczu w tych placówkach. Realizowane są regionalne i lokalne programy promujące zdrowe żywienie i aktywny styl życia rodzin. W części postulat lepszego dostępu do edukacji żywieniowej realizuje Narodowy Program Zdrowia na lata 2016- 2020, który zakłada realizację przez Ministra Zdrowia we współpracy z Narodowym Funduszem Zdrowia zadania, mającego na celu zapewnianie od 2017 r. dostępności do porad żywieniowo-dietetycznych dla kobiet w ciąży i rodziców dzieci w wieku 0-5 lat finansowanych ze środków publicznych oraz wzmocnienie roli położnych, pielęgniarek i higienistek szkolnych w działaniach profilaktycznych z dziedziny otyłości dzieci. Działania te zmierzają w dobrym kierunku, niemniej jednak nie wydają się wystarczające. Żeby opanować poważny problem narastania otyłości dzieci, konieczne jest włączenie w proces profilaktyki i leczenia otyłości dietetyków. Skuteczna strategia profilaktyki otyłości u dzieci w Polsce powinna zawierać m.in. edukację żywieniową skierowaną do kobiet w ciąży, edukację żywieniową rodziców małych dzieci i efektywny program profilaktyki i screeningu otyłości dzieci w każdym wieku. Program taki powinien mieć na celu: 1. Kształtowanie prawidłowych zachowań żywieniowych u wszystkich dzieci i ich rodziców - prewencja pierwotna – edukacja; 2. Wykonywanie testów przesiewowych w kierunku wykrywania nieprawidłowej masy ciała we wszystkich grupach wiekowych – screening; 3. Korekty nieprawidłowych zachowań żywieniowych u dzieci ze stwierdzoną nadwagą – prewencja wtórna, a w przypadku dzieci otyłych leczenie otyłości; 4. Tworzenie makrokontekstu społeczno-polityczno-ekonomicznego poprzez budowanie rozwiązań zachęcających do właściwych wyborów w zakresie żywienia i aktywności fizycznej – polityka prozdrowotna. W ostatnio opublikowanych przez WHO rekomendacjach dla Polski, dotyczących profilaktyki otyłości dzieci, zaprezentowano podejście kompleksowe, integrujące inicjatywy podejmowane w wielu obszarach – w myśl raportu McKinsey’a, że sukces polityk zwalczania otyłości wynika z podejmowania wielu inicjatyw i ich skutecznej integracji. WHO zwraca uwagę m.in. na znaczenie właściwej opieki nad kobietą w ciąży, karmienia piersią, a także rekomenduje wprowadzenie opodatkowania słodzonych napojów oraz włączenie profilaktyki otyłości do zadań pielęgniarki szkolnej. W świetle raportu McKinsey Global Institute oraz rekomendacji WHO dla Polski, dotyczących zapobiegania otyłości dzieci, uzyskanie efektu pod postacią zahamowania narastania otyłości jest możliwe w wyniku podjęcia równolegle wielu działań z kilku obszarów i ich umiejętnej koordynacji. Główne przyczyny rozwoju otyłości dzieci to niewystarczająca aktywność fizyczna, niewłaściwe żywienie dzieci w domu, wynikające z braku wiedzy rodziców, pozyskujących wiedzę o żywieniu dzieci głównie z Internetu oraz łatwa dostępność niezdrowej żywności dla dzieci. Za prawidłowe żywienie i styl życia dzieci odpowiedzialni są ich rodzice. Powinni oni otrzymać pomoc i wsparcie od systemu opieki zdrowotnej i systemu edukacji, w każdym z okresów rozwoju dziecka – od okresu prenatalnego do dorosłości. Aby opanować problem narastania otyłości dzieci w Polsce, należy podjąć następujące skoordynowane działania: • źródłem wiedzy o żywieniu i zdrowym stylu życia dzieci powinni być przedstawiciele zawodów medycznych – dietetyk, położna, pielęgniarka POZ, pielęgniarka szkolna. Należy odciążyć pediatrów i lekarzy POZ od prowadzenia edukacji żywieniowej rodziców i przekazać te zadania zespołom współpracujących ze sobą zawodów medycznych w POZ i w szkole; • wprowadzić rozwiązanie systemowe, obejmujące działania o charakterze pierwotnej, wtórnej profilaktyki i screeningu otyłości dzieci w grupie kobiet w ciąży, rodziców dzieci w wieku przedszkolnym oraz w ramach medycyny szkolnej; • należy objąć poradnictwem dietetycznym kobiety w ciąży i rodziców małych dzieci; poradę dietetyczną dla kobiet w ciąży i rodziców małych dzieci należy wpisać do koszyka świadczeń gwarantowanych; należy uporządkować dostęp do informacji i wsparcie kobiet karmiących piersią, uruchamiając ogólnopolską 24/7 infolinię laktacyjną współpracującą z siecią lokalnego poradnictwa laktacyjnego udzielającego porad laktacyjnych w domu; poradę laktacyjną należy wpisać do koszyka świadczeń gwarantowanych, a opiekę położnej POZ przedłużyć do 6. miesiąca życia dziecka; • należy przekonać rodziców, że edukacja żywieniowa oferowana przez inne niż pediatra czy lekarz POZ zawody medyczne jest równie skuteczna, a przedstawiciele tych zawodów mogą poświęcić rodzicom znacznie więcej czasu na edukację; • nowe rozwiązania o charakterze uzupełnienia koszyka świadczeń gwarantowanych czy nowych inicjatyw legislacyjnych z obszaru medycyny szkolnej należy integrować z istniejącymi rozwiązaniami w obszarze ochrony zdrowia czy systemu edukacji; • działania profilaktyczne należy oprzeć na budowaniu współpracujących zespołów zawodów medycznych w podstawowej opiece zdrowotnej i zespołów personelu szkoły; • dietetyk powinien zostać włączony w skład zespołów zajmujących się profilaktyką otyłości dzieci w placówkach POZ i w szkołach; • należy zbudować w POZ system skutecznego screeningu, pierwotnej i wtórnej profilaktyki i leczenia otyłości dzieci, realizowany przez zespół współpracujących pielęgniarek POZ, położnych, dietetyków, psychologów, fizjoterapeutów oraz pediatrów i lekarzy POZ; • należy określić profilaktykę i screening otyłości dzieci w wieku szkolnym i próchnicy jako chorób dietozależnych, jako priorytety dla medycyny szkolnej; profilaktykę otyłości dzieci w wieku szkolnym należy oprzeć na współpracy pielęgniarki szkolnej, dietetyka szkolnego, personelu szkoły oraz rodziców i dzieci; • profilaktyce otyłości dzieci należy zapewnić ciągłość i koordynację działań od okresu prenatalnego do 18. roku życia, integrując działania podejmowane w ramach AOS czy POZ z działaniami realizowanymi w ramach medycyny szkolnej. Działania w systemie opieki zdrowotnej oraz w szkole należy integrować w ramach tworzonych równolegle systemów informatycznych. Systemy informatyczne powinny uwzględniać współpracę z nowoczesnymi aplikacjami mobilnymi wspierającymi rodziny w przestrzeganiu zasad zdrowej diety i zmianie stylu życia; • systemowe rozwiązania w obszarze opieki zdrowotnej i systemu edukacji należy uzupełnić rozwiązaniami legislacyjnymi, ograniczającymi dostęp dzieci do niezdrowej żywności, zgodnymi z zaleceniami WHO; • należy wprowadzić system znakowania żywności, pozwalający konsumentom na odróżnienie żywności zdrowej od niezdrowej; • należy wprowadzić zachęty dla producentów żywności, zmierzające do zmniejszenia w niej zawartości tłuszczu, soli i cukru; • powinien zostać wprowadzony zakaz promocji cenowych niezdrowej żywności w sklepach; • należy wprowadzić zakaz reklamy żywności dla dzieci; • należy wprowadzić zakaz reklamy niezdrowych produktów spożywczych skierowanej do dzieci; • producenci niezdrowej żywności powinni odprowadzać dodatkowy podatek na fundusz walki z otyłością i nadwagą oraz przeznaczany na dotowanie zdrowej żywności. Jak pisze pani Anna Patrzałek - dietetyk i jednocześnie rodzic - Otyłość w Polsce jest bardzo dużym problemem. Czas zdać sobie sprawę i uświadomić społeczeństwu, że otyłość to choroba. Nie jest to kwestia estetyczna. Od tego, jaki mamy styl życia, w tym żywienia zależy nasze zdrowie. Dorośli wiedzą, jak trudno zmienić swoje nawyki żywieniowe, kształtowane przez lata. Zachłysnęliśmy się dostępnością produktów na rynku. Żyjemy szybko i nie myślimy o tym, co jemy. Niestety już w przedszkolach rodzicom często zależy na tym, by dzieci zjadły dużo, nie koniecznie zdrowo. Wprowadzone w 2015 roku rozporządzenie Ministra Zdrowia miało na celu poprawę jakości żywienia w placówkach żywienia zbiorowego. Ograniczono ilość soli, zakazano słodzenia kompotu czy musów owocowych, ograniczono ilość smażonych potraw. Co więcej produkty, używane w żywieniu zbiorowym musiały spełniać określone normy jakości. To pomogło wycofać z placówek cukrowe chrupki śniadaniowe, jogurty o smaku cukru i inne produkty, które zdecydowanie nie powinny stanowić podstawy żywienia dzieci. Jaka była reakcja społeczeństwa na tak dużą zmianę? Zmianom towarzyszył bardzo duży sprzeciw podsycany przez media. Przekazywane wiadomości nie były kompletne, bardzo często zresztą nieprawdziwe i jedynie pogarszały już i tak duży bunt ze strony rodziców, intendentów i kucharzy, nauczycieli, a tym samym również dzieci. Rzeczywiście, szybkość wprowadzenia zmian i kompletny brak edukacji mogły budzić duże wątpliwości. Samo rozporządzenie też było dalekie od ideału. Niemniej wymusiło to zmianę i poprawiło jakość żywienia. Co więcej producenci mieli w końcu powód by się postarać. Jogurt, którego drugim głównym składnikiem był cukier, a owoców zawierał śladowe ilości lub wcale, nie mógł być podawany dzieciom. To ograniczało jego sprzedaż. Podobnie płatki, w których obok zboża podstawę stanowił cukier. To nie jest odpowiednie, pożywne śniadanie, zapewniające energię na cały poranek. To duża dawka bezwartościowych kalorii. W roku 2016 rozporządzenie zostało wycofane i zastąpione przez nowe. Kilka punktów zostało, ale te, które regulowały jakość produktów wykorzystywanych w żywieniu zbiorowym zupełnie wycofano. Wiele placówek nie wróciło do złych praktyk, ale też wiele przyjęło z ulgą, że w końcu można słodzić, bo przecież dzieciom nie powinno się odbierać dzieciństwa. Czy zatem ustawa „sklepikowa” była, czy też jest skuteczna? Myślę, że w dużej mierze pomogła, jednocześnie za wcześnie, by oceniać efekt. Z pewnością to jedno rozporządzenie nie zmieni diametralnie naszej sytuacji. Potwierdzają to wyniki badań zrealizowanych przez Fundację MY Pacjenci, według którego aż 40% respondentów jest zdania, że wprowadzone rozporządzenie nie wyeliminowało niezdrowej żywności z placówek. Wg raportu NIK również inne prowadzone działania nie przyczyniły się zmniejszenia problemu nadwagi i otyłości u dzieci. Mleko w szkole, warzywa i owoce w szkole to programy, które kosztowały fortunę. Dlaczego nie widać efektu? Z mojej wiedzy wynika, że dopiero od niedawna uczniowie otrzymują zwykłe mleko. Wcześniej do wyboru były również „smakowo-cukrowe” mleczne napoje. Tutaj wpływ na zjawisko nadwagi czy otyłości mógł być tylko ujemny. Porcja warzyw? Świetnie. Tylko w jakiej formie? Kolorowe, świeże koreczki z pewnością pobudziłyby apetyty i zmieniły dietę dzieci na zdrowszą. Tymczasem dzieciaki, które często warzywami nie są zupełnie zainteresowane, otrzymywały kawałek zwiędniętej papryki, czy przyschniętej marchewki w torebce foliowej. Tym sposobem marnujemy pieniądze i żywność. Jest ogromna potrzeba programów promujących zdrową żywność w szkołach, czy przedszkolach, ale niezwykle istotny jest sposób ich prowadzenia. Jak wynika z mojego doświadczenia uczniowie chętnie degustują nowości, nawet najbardziej abstrakcyjnych smaków, jeśli są podane w atrakcyjnej formie – w końcu jemy oczami i z uśmiechem – bo pozytywne nastawienie kształtuje pozytywne zmiany. Musimy edukować, by zmieniać sposób myślenia. Pokutuje przekonanie, że w dzisiejszych czasach się przesadza. Kiedyś jadło się dużo cukru i nie zwracało się tak dużej uwagi na żywienie i wszystko było dobrze. Wciąż zresztą mamy do czynienia z przekonaniem, że dziecko pulchne to dziecko zdrowe. O dziecku, które je dużo, mówi się, że je ładnie. Tutaj wracamy do jakości jedzenia. Z badań ankietowych przeprowadzonych przez Fundację MY Pacjenci wynika, że ponad połowa respondentów wskazuje niską aktywność fizyczną dzieci i nieprawidłowe ich żywienie w domu, jako główną przyczynę otyłości. Rzeczywiście, życie dzieci i młodzieży często zamyka się w ekranach telefonów, laptopów. Dodatkowo dzieci, już w pierwszej klasie mają do odrobienia zadania domowe. Kiedy dojdą zajęcia dodatkowe, brakuje czasu na swobodną zabawę, a także pobyt na świeżym powietrzu. Również zwolnienia z W-Fu są nagminne, zatem warto się zastanowić, skąd może wynikać niechęć do ćwiczeń. Co ciekawe, aż 61% respondentów uznało zgodnie z zaleceniami, że do 6 miesięcy należy karmić wyłącznie piersią, jednocześnie tylko 19% uważa, że rozszerzanie diety powinno się zacząć od 7-go miesiąca życia. Oczywiście bardzo ważna jest tutaj również gotowość dziecka, odpowiednio oceniona, stąd tak ważna jest edukacja. Rodzice zbyt wcześnie rozszerzają dietę niemowląt i nie korzystają ze schematu żywienia niemowląt. Warto też przyjrzeć się bliżej produktom dla niemowląt. Młoda mama idzie do sklepu i wybiera produkty dostosowane do potrzeb niemowlęcia (?), specjalnego przeznaczenia. Staje przed półką z kaszkami i tu zaczynają się schody. Kaszka od 4 miesiąca i cukier. W dużym mieście da się już znaleźć kaszki niedosładzane, ale jest ich mniej i są droższe. W mniejszych miejscowościach z kolei są niemal niedostępne. Co gorsza wybierają je świadome mamy, które ufają, że podając produkt dla niemowląt, podają to co najlepsze. Na kaszy jaglanej, czy płatkach owsianych nie jest napisane po 6 miesiącu. Tutaj zaś wyraźnie. I o innych walorach kaszek. O cukrze ani słowa, poza składem, gdzie dodatek musi być uwzględniony. Dlatego uważam, że dosładzanie produktów dla niemowląt powinno zostać zakazane. Według nowych zaleceń Amerykańskiej Akademii Pediatrii dzieciom poniżej roczku nie powinno się podawać soków wcale, a dzieciom w wieku 1-3 lat – maksymalnie pół szklanki dziennie. Tymczasem soki są często podawane dzieciom do picia, bo przecież nie będą piły czystej wody. Przekonani o dobrym wpływie soczków na zdrowie uczymy małe dziecko gaszenia pragnienia słodkimi napojami, nie wodą. Nawet jeśli jest to 100% sok, to jest on słodki w smaku. Lepiej podać wodę do picia i świeży owoc jako witaminową moc. Prawie wszyscy biorący udział w badaniu wskazują, że w głównej mierze rodzice powinni być odpowiedzialni za rozwiązanie problemu otyłości u dzieci. Oczywiście rodzice mają, lub powinni mieć ogromny wpływ na to, co jedzą dzieci. Powinni, a zbyt często ulegają dzieciom, na które działają kolorowe obrazki, gratisowe cukierki, reklamy, kupując produkty śmieciowe. O ile czasem odmówi się cukierka, o tyle „zdrowy jogurt” z kilkoma łyżeczkami cukru w opakowaniu stanowi chętnie kupowany produkt. Rodzice nie mają wystarczającej wiedzy na temat żywienia dzieci. Niestety wiedza ta pochodzi głównie z Internetu, aż 70%, gdzie można znaleźć masę sprzecznych komunikatów. Częstym problem z jakim zgłaszają się do mnie rodzice małych dzieci, jest to, że dzieci nie chcą jeść. Z jednej strony fala otyłości, z drugiej niejadki. I to ta druga grupa jest częściej zainteresowana poradą dietetyczną. Rodzice mówią z pełnym przekonaniem: „Łatwo powiedzieć, ale moje dziecko nie zje nic innego.” Należy uświadomić już świeżo upieczonym rodzicom, że to oni odpowiadają za to, co znajduje się w lodówce, szafce, co wrzucają do koszyka podczas zakupów. 7, 10-miesięczne niemowlę nie decyduje o tym, co ląduje na jego talerzu. 2-3 latek nie płaci za lizaka z kieszonkowego. Tak, to rodzice decydują o tym, jaki wybór dają dziecku. Mamy naturalne upodobanie słodkiego smaku. Wody płodowe, czy mleko matki są słodkawe. Bezpieczeństwo, spokój, energia, ciepło kojarzymy ze słodyczą. Dlatego nie dziwi fakt, że dzieci nie trzeba uczyć jedzenia słodyczy, by się nimi zajadały. O ile kiedyś słodki smak był dla człowieka wyznacznikiem, że owoc jest świeży i dojrzały, a tyle teraz jest to dla nas nieco zgubna preferencja. Dodatkowo musimy zdać sobie sprawę, że warzywa nie są najlepszym źródłem energii. Oczywiście są niezwykle bogate w witaminy, składniki mineralne, błonnika, to prawdziwa bomba niskokalorycznego zdrowia, ale się nimi nie najemy. Dzieci z natury nie mają czasu na jedzenie, w związku z tym najpierw sięgają po to, co pozwoli im się nasycić: bułka, ziemniaki, czy kotlecik. Co więcej dzieci jedzą zdecydowanie za dużo białka, co również ma duży wpływ na występujący problem nadwagi. Często wynika to z prostego, codziennego działania. Jeśli dziecko zjadło z kanapki plaster sera, dokładamy następny. Nie będzie przecież jadło samej bułki. Kiedy przy obiedzie najpierw zniknie mięso, szybko na talerzu ląduje kolejna porcja. Smakuje, trzeba dołożyć. Zwykle to wielka radość gdy dziecko pochłania duże ilości z talerza. Kiedy maluch zje kilka plastrów sera, dużo mięsa nie sięgnie po kolejne produkty, bo nie ma na to miejsca. Tymczasem dzieci lubią jeść po kolei. Trzeba jedynie zadbać, by nałożona porcja składała się z produktów zbożowych (jako głównego źródła energii), dużej ilości warzyw (owoców) i małej porcji białka (mięsa, jajka, czy sera). O dokładkę można zadbać, gdy zawartość talerza zniknie. Wyraźnie widać, że mamy byłyby zainteresowane, by to pediatra (64%) lub dietetyk (44%) udzielał informacji na temat żywienia niemowląt. Z mojego punktu widzenia, lekarz pediatra nie ma czasu na udzielanie takiej informacji. Zajmuje się leczeniem, szczepieniami, a na edukację żywieniową nie ma czasu podczas wizyty. Co więcej, często nie ma wystarczającej wiedzy, nie zna obecnych zaleceń. Wielokrotnie kobiety kończą karmienie piersią znacznie wcześniej, niż chciały, przez zalecenie lekarzy. Przedwczesne rozszerzanie diety, zwłaszcza gdy dziecko mniej przybędzie na wadze, jest częstym zaleceniem jak wynika z mojego doświadczenia. Jakby brokuł miał więcej kalorii niż mleko… Również każda krostka u dziecka budzi niepokój, często podejrzenie alergii. I znów, zgodnie z zaleceniami jeśli jest uzasadnione ryzyko alergii, mama powinna wyeliminować czasowo pojedyncze alergeny, podejrzane o wywoływanie reakcji u dziecka i karmić nadal. Tymczasem często może usłyszeć, że jej mleko szkodzi dziecku i należy przejść na mieszankę dla alergików. Z badań jasno wynika, że ludzie darzą pediatrów zaufaniem, co jest bardzo dobrym zjawiskiem. Jednocześnie wielu pediatrów nie ma aktualnej wiedzy na temat żywienia niemowląt, stąd niezbędna jest współpraca lekarza z dietetykiem. Ponad 90% respondentów widzi potrzebę ogólnopolskiego programu profilaktyki otyłości, który obejmowałby edukację żywieniową, promocję aktywności fizycznej. Dostrzegają również potrzeby współpracy pielęgniarki szkolnej z dietetykiem. Respondenci zgadzają się również, że żywienie zbiorowe w żłobkach powinno podlegać regulacjom. Warto wspomnieć dość kuriozalną rzecz: mianowicie rozporządzenie Ministra Zdrowia regulujące zasady żywienia zbiorowego z 2016 roku nie dotyczy żłobków, a jedynie placówek oświatowych, jak przedszkola czy szkoły. W pierwszych 3 latach życia, kiedy to już kształtują się nawyki żywieniowe, w kluczowym okresie dla programowania metabolicznego, regulacje te nie obowiązują wcale. Aż 91% respondentów opowiedziało się za znakowaniem żywności, które pozwoliłoby odróżnić żywność zdrową od niezdrowej. Inaczej mówiąc, jest duża chęć, by informacja o składzie produktu była wyraźnie wyeksponowana. Skąd taka potrzeba? W dzisiejszych czasach na opakowaniu „kakao dla dzieci”, gdzie wyraźnie wypisane są wszelkie witaminy i składniki mineralne, którymi został wzbogacony produkt, brakuje informacji o zawartości cukru. Rodzice wybierają dla dzieci „kakao”, które jest źródłem magnezu, pomaga w koncentracji, uczeniu i tym samym sięgają po produkt o zawartości cukru 85%. Dostępność na rynku masy śmieciowej żywności, często pięknie nazywanej i opakowanej przez producentów powoduje znaczne zwiększenie ilości cukru w diecie dzieci, bez sięgania po cukierniczkę. Rodzice kupują takie produkty nieświadomi ich jakości. Gdyby nazwać taki napój kakaowy zgodnie ze składem: napój cukrowy z domieszką kakao, jego sprzedaż drastycznie by spadła, a producent byłby zmuszony do zmiany praktyk i do zaprzestania oszukiwania konsonantów. Według nowych zaleceń WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), spożycie cukru nie powinno przekraczać 5% kaloryczności dziennej. Dla dzieci w wieku przedszkolnym oznacza to ok. 3,5 łyżeczki. Tymczasem jeden z najpopularniejszych, markowych produktów udających wodę zawiera ok. 5 łyżeczek w pół litrowej butelce. Tego typu oszustw jest cała masa, dlatego wyraźne znakowanie dodatku cukru, ale także ilości soli, czy tłuszczów na opakowaniu mogłoby uchronić konsumenta przed złymi wyborami. Z mojego doświadczenia najbardziej zainteresowaną żywieniem dziecka grupą rodziców są rodzice dzieci do 3 roku życia. Wtedy wielu z nich chętnie uczestniczy w szkoleniach, chce prawidłowo rozszerzyć dietę, dobrze karmić. Później następuje często przerzucenie odpowiedzialności za dobre żywienie na placówkę (przedszkole, później szkołę). Coraz mniej rodziców starszych dzieci przywiązuje uwagę do tego co je dziecko, byleby zjadło. Respondenci z wielkim przekonaniem opowiadają się za tym, że producenci powinni dążyć do ograniczenia ilości cukru, soli, tłuszczów w żywności. Jednocześnie aż 80% z nich jest za tym, by musieli odprowadzać podatek na fundusz walki z otyłością i nadwagą. To rozwiązanie przyczyniłoby się nie tylko do zwiększenia budżetu na edukację, ale również, a może przede wszystkim, do wzrostu cen śmieciowego jedzenia. To miałoby z dużym prawdopodobieństwem wpływ na spadek sprzedaży. Ciekawe, że ponad połowa respondentów uważa, że zdrowa żywność nie jest w Polsce łatwo dostępna lub jest za droga. Myślę, że wynika to ze skojarzenia – zdrowa żywność, sklep ze zdrową żywnością, amarantu, Chia i inne wyszukane, drogie produkty. Tymczasem zdrowa żywność to płatki owsiane (tańsze od cukrowych płatków „dla dzieci”) czy kasza jaglana. Jogurt naturalny również nie jest droższy od „owocowego” z nazwy, a jest oczywiście zdrowszy. Zatem czytanie etykiet i świadome robienie zakupów sprawiłoby, ze społeczeństwo jadłoby zdrowiej, nie uszczuplając zawartości portfela. Zdaniem respondentów w pierwszej kolejności dostęp do porady dietetycznej powinni mieć rodzice dzieci do 3-go roku życia i kobiet w ciąży. Co ważne, aż 62% uważa, że porady takiej powinien udzielać dietetyk. Mogę jedynie potwierdzić, że prawidłowe żywienie kobiety w ciąży i w pierwszych 3 lat życia ma największy wpływ na jego zdrowie teraz i w przyszłości. Jeśli nauczymy dziecko jedzenia warzyw, pomagania w kuchni, sięgania po rozmaite produkty, jego przyszła dieta będzie bardziej urozmaicona. Nie wystarczy jednak chcieć. Byłoby łatwo, bo większość rodziców chciałoby, żeby dziecko jadło owoce i warzywa. Znowu potrzebna jest edukacja. Jak zachęcić, by nie zniechęcić? Jak rozszerzać dietę niemowlęcia, by wychować małego smakosza? Co zrobić, gdy dziecko odmawia jedzenia lub je 3 wybrane produkty? To dylematy i problemy, z którymi rodzice są pozostawieni sami sobie. 75% respondentów wskazuje na konieczność porady indywidualnej, jednocześnie niemal 60% uważa grupowe szkolenie za wystarczające. Myślę, że dobre szkolenie grupowe byłoby mniej obciążające dla budżetu, a jednocześnie mogłoby przynieść wymierne korzyści, zmienić sposób myślenia rodziców, zwiększyć ich wiedzę na temat tego, jak istotne jest żywienie dziecka, a także uchronić przed najczęściej popełnianymi błędami. Uważam, że w przypadku większego problemu, jak na przykład: skrajnie wybiórcze jedzenie, cukrzyca, czy też alergia z koniecznością stosowania diety eliminacyjnej rodzice powinni mieć możliwość zasięgnięcia indywidualnej porady u dietetyka. Na ten moment są często pozostawieni sobie. Dieta bez glutenu, bez mleka, jajka brzmi prawie jak wykluczenie wszystkiego, a przecież potrzeby żywieniowe alergika, są takie same jak u dziecka bez alergii. Muszą być jedynie zaspokojone w inny sposób. W diecie eliminacyjnej powszechnie eliminuje się alergeny, tymczasem jej podstawowym założeniem jest również ich zamiana na inne, o podobnej wartości odżywczej. Eliminacja mleka i przetworów mlecznych nie oznacza, że nasz przedszkolak nie potrzebuje wapnia - musimy go dostarczyć w inny, możliwy sposób. Respondenci chcieliby, by taka porada była finansowana przez NFZ (46%) lub częściowo współfinansowana (41%). W obecnej chwili takiej porady nie ma w koszyku świadczeń gwarantowanych, a zatem trzeba za nią dodatkowo zapłacić. ( źródło - Razem dla Zdrowia - Ewa Borek, Michał Brzeziński i wsp. )
00
Dodano 2 lata temu
„Kompleksowa opieka specjalistyczna nad pacjentem z otyłością olbrzymią” (KOS-BAR) jest świadczeniem o którym mówi się od około trzech lat. Główne zalety tego projektu to całościowe, kompleksowe podejście do pacjenta i jego schorzenia. Oznacza to zapewnienie opieki przez dwa lata. W jej ramach pacjent będzie przygotowywany do operacji bariatrycznej, która jest kluczowym elementem realizacji tego świadczenia. Przygotowanie będzie opierało się na uświadamianiu, konsultacjach z dietetykiem, psychologiem, zajęciach fizjoterapeutycznych, czego efektem ma być utrata masy ciała przed zabiegiem wynoszącym 8–10 procent. Ośrodek zajmujący się chorym będzie otrzymywał premię, jeśli uda się osiągnąć wcześniej ustalone założenia. Premie będą przyznawane po przeanalizowaniu ściśle obiektywnych wskaźników. Spowodowanie utraty masy ciała osób otyłych może spowodować, że również choroby będące powikłaniem otyłości, których leczenie jest bardzo kosztowne dla Narodowego Funduszu Zdrowia, takie jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa, udary mózgu, będa występować znacznie rzadziej. Jak pokazuje najnowsza analiza Światowego Indeksu Bezpieczeństwa Żywnościowego, opracowanego przez Economist Intelligence Unit na zlecenie firmy nieco ponad 25 procent Polaków jest otyła i jest to o 2,9 procent więcej niż wynosi średnia w krajach europejskich. Problem nadmiernej wagi wśród Polaków sukcesywnie wzrasta, zwłaszcza w czasie pandemii. COVID-19 i wywołany nim lock down spowodował, że problem otyłości stał się jeszcze bardziej zauważalny. Według oficjalnych badań wskutek przymusowej izolacji średnio każdy z nas przytył o dwa kilogramy. Najczęściej za nadwagę i otyłość odpowiadają czynniki środowiskowe, a więc niewłaściwe odżywianie, złe nawyki w przyrządzaniu i spożywaniu posiłków, stres oraz niski poziom aktywności fizycznej. Warto jest wspomnieć nieco więcej także o operacji bariatrycznej. Przed nią pacjent musi przejść wiele szczegółowych badań, które zakwalifikują go do do zabiegu lub nie. Jednym z istotniejszych jest badanie psychologiczne ponieważ lekarze muszą mieć pewność, że pacjent jest gotowy nie tylko do samej operacji, ale również do całkowitej zmiany nawyków żywieniowych. Chory musi doskonale zrozumieć nie tylko kwestie powikłań zabiegu, ale i to, że operacja bariatryczna wymusi na nim całkowitą zmianę trybu życia. W procesie leczenia otyłości, przed operacją bariatryczną, specjalista musi być pewny, że pacjent wie, na co się decyduje, jakie są tego konsekwencje, jak będzie wyglądało jego życie po zabiegu. Przede wszystkim specjaliści muszą mieć pewność, że pacjent ma ochotę długotrwałej współpracy. Jeżeli tylko chce się zoperować i nie ma zamiaru z nikim współpracować, to taki pacjent jest dyskwalifikowany. Zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) profilaktyka otyłości powinno opierać się na ograniczaniu spożycia kalorii, poprawie jakości diety oraz wprowadzeniu regularnej aktywności fizycznej wynoszącej minimalnie 150 minut tygodniowo w przypadku osoby dorosłej. Czasem wystarczą nawet niewielkie zmiany, wejście po schodach zamiast wejścia do windy czy spacer zamiast przejażdżki autem. Jedzenie powinno być przede wszystkim zgodne z piramidą zdrowego żywienia, w której podstawą wszystkich posiłków są warzywa. Problem nadwagi rośnie wraz z upływem lat. Nie oznacza to jednak, że nie dotyczy on dzieci i młodzieży. Szacuje się, że w naszym kraju co roku będzie przybywać 400 tys. dzieci z nadwagą. Świadomość społeczeństwa odnośnie zdrowego trybu życia w ogólnej populacji jest niestety wciąż na zbyt niskim poziomie. Brakuje programów profilaktycznych, edukacyjnych, które będa skierowane w szczególności do rodziców. Nawet jeżeli dziecko w szkole nauczy się piramidy zdrowego odżywiania, to nie do końca przekłada się na to, jak żywienie będzie wyglądało w domu. Nawyki żywieniowe dziecko podpatruje u swoich rodziców.W czasie pandemii koronawirusa Światowa Organizacja Zdrowia podkreśla, że otyłość i nadmiar dodatkowych kilogramów mają wpływ na przebieg infekcji koronawirusem oraz na ewentualne wystąpienie powikłań. W ostatnich tygodniach nowe badania populacyjne ugruntowały to powiązanie i wykazały, że nawet osoby, które mają jedynie nadwagę, są bardziej narażone na cięższy przebieg COVID-19. Wiele osób z nadwagą nie jest świadoma tego, że otyłość negatywnie wpływa na układ odpornościowy, co sprawia, że w wielu przypadkach organizm osoby otyłej nie jest w stanie samodzielnie zwalczyć wirusa. Badania przeprowadzone jeszcze przed rozwojem pandemii wyraźnie wskazują, że układ immunologicznych osób z otyłością funkcjonuje gorzej, co z kolei zwiększa ich podatność na infekcję, ciężki przebieg, komplikacje a nawet ryzyko zgonu w przebiegu chorób wirusowych takich, jak chociażby grypa. Według lekarzy system odpornościowy osób otyłych jest stale eksploatowany, gdyż stara się chronić i naprawiać komórki, które uległy uszkodzeniu, przez co ma mniejsze zasoby do obrony przed nowymi infekcjami, takimi jak np. koronawirus powodujący COVID-19. Warto również zaznaczyć, że komórki tłuszczowe infiltrują narządy, w których wytwarzane i przechowywane są komórki należące do układu odpornościowego, takie jak śledziona, szpik kostny i grasica. W związku z tym osoby na nadmierną ilością kilogramów tracą tkankę immunologiczną kosztem pojawiającej się tkanki tłuszczowej, przez co układ odpornościowy jest mniej wydolny w obronie organizmu przed patogenami lub w odpowiedzi na szczepionkę na koronawirusa. Dodatkowo otyłość zwiększa ryzyko wystąpienia innych chorób, takich jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, czy zespoły metaboliczne, które w połączeniu z osłabionym układem odpornościowym czynią osoby otyłe bardziej podatnymi na ciężki przebieg infekcji koronawirusem. Specjaliści już od lat podejrzewali, że otyłość powoduje wystąpienie przewlekłego stanu zapalnego w organizmie. Tkanka tłuszczowa zwiększa produkcję cytokin. Są to cząsteczki, które wywołują reakcja zapalne i wpływają na metabolizm. Komórki odpornościowe, które niszczą nowotwory, są blokowane przez tłuszcz. Spowalniają i tracą umiejętność walki z nowotworem. Otyłość, tak jak inne choroby, może mieć charakter egzogenny lub endogenny. W drugim przypadku na początku dochodzi do zaburzeń neurohormonalnej regulacji spożycia pokarmów, a za tym idą zaburzenia gospodarki energetycznej organizmu. Podstawowa jest jak najszybsza diagnostyka, by uchronić chorego przed rozwojem powikłań i dalszą progresją otyłości. Z badań naukowych wiemy, że tylko niewielki odsetek pacjentów ma stawianą w sposób formalny diagnozę tego schorzenia. Oczywistą rzeczą jest, że takie rozpoznanie będzie miało przesiewowy charakter i będzie wymagało dalszych działań diagnostycznych, ale spowoduje, że zostaną one w odpowiedni sposób rozpoczęte. Jakiś czas temu uchwalono ustawę o opłacie cukrowej i w systemie ochrony zdrowia pojawiły się środki, które trzeba będzie w sposób właściwy i efektywny rozporządzić. Okazuje się, że co czwarty obywatel Polski je fast foody kilka razy w miesiącu, a co trzeci kilka razy w tygodniu pije słodzone napoje. Wyniki Narodowego Testu Zdrowia wskazują też, że połowa Polaków nie uprawia żadnego sportu, a codziennie po warzywa i owoce sięga około 30 procent obywateli. Testy leku dla diabetyków w terapii otyłości wykazały 86-procentową skuteczność w grupie pacjentów którym podawano zastrzyki z semaglutydu. Reguluje on trzustkowe wydzielanie insuliny. Lek ten pozytywnie wpływa na kontrolę glikemii poprzez zmniejszenie stężenia glukozy we krwi zarówno na czczo jak i po posiłkach. W eksperymentalnym badaniu wzięło udział prawie 2000 otyłych dorosłych z 16 różnych państw. Część uczestników przyjmowała tygodniową dawkę wspomnianego leku. Druga zaś grupa zamiast leku stosowała tylko placebo. Obie grupy badanych przez cały okres trwania badania stosowały się do wytycznych związanych z żywieniem, aktywnością fizyczną prowadząc podobny tryb życia. Pod koniec badania uczestnicy, którzy przyjmowali placebo, stracili niewiele kilogramów, ale osoby, które przyjmowały semaglutide, zniacznie schudły. Po 68 tygodniach leczenia lekiem semaglutide, który zmniejsza apetyt, uczestnicy, którzy go stosowali, stracili średnio 14,9 procent masy ciała.
Strona:1
Liczba głównych odpowiedzi na stronie:  
Dodaj odpowiedź
Aby dodać odpowiedź musisz się zalogować
Toast