Dodano3 lata temu

W poniedziałek potwierdzono 296 nowych zakażeń koronawirusem

8
odpowiedzi
498
wejść
0
ocena
Odpowiedzi [ 8 ]
40
Dodano 3 lata temu
Miejmy nadzieję, że niedługo czeka nas przełom w walce z koronawirusem. Wiele krajów Europy już uporało się z epidemią, a inne są na dobrej drodze do opanowania sytuacji. W kraju sytuacja pogorszyła się w wyniku zakażeń, do których doszło w kopalniach. Górnicy powinni być jak najszybciej przebadani i powinno się im udzielić wszelkiej możliwej pomocy.
30
Dodano 3 lata temu
Zgadza się. Sytuacja w naszym kraju wciąż jest bardzo podobna już od pewnego czasu. Na początku pandemii mówiło się o tym, że dzieci nie są zbyt narażone na powikłania związane z koronawirusem. Niedawno przeprowadzone badania wskazują na to, że u niektórych z nich może dochodzić do rozwoju zespołu Kawasakiego. Bardzo problematyczne jest to, że w jego przebiegu może dochodzić do wystąpienia podobnych objawów jak w przypadku COVID-19. Taka sytuacja przyczynia się do tego, że może być on niezdiagnozowany we właściwym czasie, a rozpoczęcie terapii jest tutaj bardzo ważne ponieważ powinno się odbyć w ciągu 10 dni od wystąpienia pierwszych objawów. Warto zaznaczyć, że w przypadki nieleczonego zespołu w przyszłości może dochodzić do większego ryzyka wystąpienia zawału serca. Praktycznie każdego dnia dowiadujemy się czegoś nowego o koronawirusa, warto jest więc śledzić wszelkie informacje, które mogą okazać się dla nas wszystkich bardzo ważne.
20
Dodano 3 lata temu
Nie ulega wątpliwościom, że nie tylko seniorzy są szczególnie narażeni na groźne powikłania. Co jakiś czas dochodzą do nas informacje na temat tego, że młode osoby również są wśród ofiar. W większości przypadków mają oni choroby współistniejące. Wśród czynników, które zwiększają ryzyko zachorowania jest otyłość, choroby układu oddechowego, choroby układu sercowo-naczyniowego, a także cukrzyca typu 2. Wśród nietypowych jak dotąd powikłań infekcji koronawirusem wymienia się również udar (najczęściej po 60 roku życia), depresję, a także psychozę. Niedawno podano informację, że na świecie stwierdzono już pół miliona zgonów spowodowanych infekcją koronawirusa. To pokazuje, że problem ten wciąż jest obecny. Mówi się o tym, że jeżeli druga fala zachorowań będzie miała miejsce w naszym kraju, to z pewnością część obostrzeń powróci, jednak nie do tego stopnia aby ponownie doszło do zahamowania gospodarki ponieważ mogłoby się to również bardzo poważnie odbić na ochronie zdrowia.
30
Dodano 3 lata temu
Niestety, statystyki nie kłamią. Od czasu zniesienia obostrzeń liczba nowych zakażonych nie zmienia się, lub nawet czasem rośnie. Jesteśmy sami sobie winni. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia zaapelował do właścicieli placówek handlowych, aby nie wpuszczali klientów bez maseczek. Apelował do właścicieli sklepów, do sprzedawców o niewpuszczanie do sklepów ludzi bez maseczek. Obowiązek noszenia maseczek nadal istnieje. Obowiązek noszenia tych maseczek istnieje nawet wówczas, kiedy jesteśmy na dworze i nie jesteśmy w stanie zachować dystansu. Jeżeli stoimy na przystanku autobusowym, przystanku tramwajowym, stoi duża grupa osób i nie jesteśmy w stanie zachować dystansu - obowiązuje nas maseczka. Podkreślił, że noszenie maseczki obowiązuje w każdym zamkniętym pomieszczeniu. I słusznie, ponieważ jeżeli wchodzimy do sklepu bez maseczki, to jest to nasz egoizm, który naraża na możliwość zakażenia inne osoby. Rzecznik ponowił także apel ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego do wszystkich ubiegających się o urząd prezydenta, by uczulili swoich wyborców o przestrzeganie reguł sanitarnych. Zastrzegł jednocześnie, że od realizacji przepisów wynikających z rozporządzeń - m.in. nakładania mandatów i upominania - są służby porządkowe. Zdaniem rzecznika, w naszym kraju "byliśmy dość długo na wypłaszczeniu" krzywej zachorowań. Teraz wydaje się, że zaczynamy lekko schodzić w dół. Nie zapeszając, są pierwsze tego symptomy. Oczywiście, nadal będziemy mieć nowe ogniska SARS-CoV-2. Wirus jest aktywny. Widzimy, z czym borykają się Ameryki. Sytuacja w Europie jest lepsza. Teraz mamy sytuację, że w Polsce spada wskaźnik zakażalności i wynosi 1,11, a na świecie odnotowano wyższą liczbę przypadków. Współczynnik, o którym mówił rzecznik, określa, ile osób przeciętnie zostanie zakażonych przez stu zainfekowanych koronawirusem. Tak więc setka nosicieli SARS-CoV-2 w Polsce przeciętnie zakaża 111 osób. Aby epidemia zaczęła stopniowo wygasać współczynnik ten musi wynosić mniej niż jeden. W weekend zakończyliśmy wymazywanie kopalń Jastrzębie Bzie i Budryk. To zakończona druga tura wymazów. Jeszcze będą zapewne raportowane wyniki z tej ostatniej tury wymazów, ale po dzisiejszym wyniku widać, że mówimy o sumie 19, 20, 30 zakażonych górników. Rzecznik dodał, że nowe zakażenia wykrywane obecnie na Śląsku pochodzą od rodzin górniczych, a nie samych górników, co może być pewnym pocieszeniem.
30
Dodano 3 lata temu
Szybkie rozprzestrzenianie się koronawirusa SARS-CoV-2 zmusiło rządy państw do podjęcia rygorystycznych środków blokujących, po to, żeby tę transmisję ograniczyć. W niektórych krajach udało się z powodzeniem spowolnić pandemię, a w Słowenii i Nowej Zelandii nawet wyeliminować wirusa. Teraz, gdy większość rządów znosi lub łagodzi obostrzenia, pojawiają się obawy dotyczące drugiej fali koronawirusa. Aby wirus mógł się rozprzestrzeniać, potrzebuje pewnej liczby podatnych i zainfekowanych nosicieli oraz udanej transmisji. Wdrożenie rygorystycznych środków mających na celu blokowanie transmisji wirusa było potrzebne, aby spowolnić pandemię. Ważnym wskaźnikiem, który pokazuje czy epidemia się zatrzymuje czy rozwija jest współczynnik R. Obserwowanie go pomoże wychwycić początki drugiej fali epidemii. Druga fala epidemii może być spowodowana mutacją koronawirusa. Bardziej zjadliwy szczep, nawet przy współczynniku R nieco większym od 1 może spowodować wybuch drugiej fali. Jeśli zbiegnie się ona w czasie z sezonem grypowym bardzo obciąży system ochrony zdrowia. Wprowadzenie rygorystycznych obostrzeń: zamykanie granic, zawieszenie działalności placówek edukacyjnych i kulturalnych, ograniczenia w przemieszczaniu się – wszystko to miało na celu opóźnienie i rozłożenie w czasie pandemii COVID-19. W wielu krajach lockdown przyniósł dobry skutek, pandemię udało się opanować, chociaż nie bez strat. Teraz, gdy w krajach europejskich najbardziej dotkniętych epidemią – Włoszech, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii dyskutuje się o znoszeniu obostrzeń i powrocie do normalności, naukowcy zastanawiają się, jak nie dopuścić do tzw. drugiej fali zachorowań, która według WHO może być nawet groźniejsza niż pierwsza. Obawy WHO i naukowców potwierdzają się w historii – druga fala grypy hiszpanki była jeszcze gorsza niż pierwsza, podobnie jak druga fala epidemii H1N1 (2009-2010). Dopóki w populacji znajdują się zainfekowane osoby oraz osoby podatne na infekcje, wirus może się rozprzestrzeniać. Nie do końca wiadomo, czy osoby, które przechorowały COVID-19 uzyskały przeciwciała, które mogę skutecznie bronić przed ponownym zachorowaniem, a nawet jeśli, to tych osób jest zbyt mało, żeby można było mówić o odporności stada. W niektórych społecznościach, np. w domach opieki, wirus nie tylko przeżywa, ale też nadal się rozprzestrzenia. W wielu krajach to właśnie w domach opieki znajduje się obecnie największy odsetek zakażonych. Łagodzenie obostrzeń może sprawić, że ludzie zaczną bardziej wchodzić ze sobą w interakcje, co może spowodować zwiększenie współczynnika R koronawirusa. Aby nie dopuścić do drugiej fali zachorowań kluczowe jest utrzymywanie współczynnika R mniejszego lub równego 1. Wystarczy, że współczynnik R wzrośnie do 1,2 żeby doszło do ponownego wybuchu epidemii i drugiej fali. To pokazuje jak ważne jest właściwe zastosowanie środków kontrolnych. Odpowiedź na drugą falę wymaga ponownego wykorzystania środków blokujących. Chociaż społeczeństwo dotychczas w większości przestrzegało zakazów i nakazów, zmęczenie tą sytuacją może utrudnić ponowne dostosowanie się do surowych zasad. Niebezpieczne jest założenie, że druga fala zachorowań na COVID-19 zbiegnie się jesienią i zimą z sezonem grypowym, co może znacznie obciążyć systemy ochrony zdrowia. Z drugiej strony jednak, środki zapobiegawcze skierowane przeciwko rozprzestrzenianiu się koronawirusa SARS-CoV-2, takie jak częste mycie rąk czy noszenie osłon ust i nosa w miejscach publicznych, mogą ograniczyć również transmisję wirusa grypy, który podobnie jak SARS-CoV-2 przenosi się drogą kropelkową. Kolejny scenariusz zakłada mutację koronawirusa i powstanie bardziej zakaźnego szczepu. Niektóre badania sugerują, ze to właśnie bardziej zjadliwy szczep był przyczyną drugiej fali zachorowań na hiszpankę. Gdyby coś takiego stało się w przypadku SARS-CoV-2 kolejna fala epidemii byłaby bardziej dotkliwa niż ta, która ma miejsce teraz, nawet gdyby współczynnik R wynosił 4, w porównaniu z 10-12 dla świnki czy 12-18 dla odry. Różnica między świnką i odrą a COVID-19 jest jednak taka, że te dwie choroby, dzięki szczepieniom mają dużo mniejsze szanse na rozprzestrzenianie się w społeczeństwie i infekowanie. Działa tu odporność zbiorowa. W najbliższej przyszłości rządy będą musiały zrównoważyć potrzeby gospodarki i życia społecznego z powstrzymywaniem transmisji koronawirusa. Testowanie, śledzenie aktywnych przypadków to dwie kluczowe kwestie.
30
Dodano 3 lata temu
Rząd pozwolił wyjść Polakom z domów pod warunkiem, że zasłonią usta i nos. Ale luzowanie obostrzeń sprawia, że wiele osób luzuje też gumki od maseczek. Sporo ludzi zasłania tylko usta. Cały czas są tacy, którzy ich nie stosują. Nawet w ponownie otwartych galeriach handlowych da się zauważyć ludzi nonszalancko wchodzących do środka bez jakiegokolwiek okrycia twarzy. Przypomnijmy: nakaz zakrywania ust i nosa obowiązuje w Polsce od 16 kwietnia, a za jego nieprzestrzeganie grozi mandat 500 zł albo grzywna nałożona przez sąd. Zasada nie obowiązuje dzieci poniżej czwartego roku życia i osób mających trudności z oddychaniem. Grożąc kijem, rząd tłumaczy, że dzięki nowemu obowiązkowi mogliśmy dostać też marchewkę, czyli możliwość przemieszczania się czy – od wczoraj – pójścia do galerii. Jak łatwo zauważyć, ruch na ulicach, w sklepach czy parkach rośnie z dnia na dzień. Dlaczego więc uwalniając się z domowej izolacji, wychodzimy do ludzi z maską ściągniętą na brodę lub szyję, zawieszoną na jednym uchu albo zmiętą w kieszeni? Niewątpliwie na korzyść nowych zwyczajów nie podziałały niekonsekwentne komunikaty rządu. Zamknięcie stacji rowerów miejskich i równocześnie pozostawienie możliwości korzystania z hulajnóg, otwieranie hoteli i pozostawanie głuchym na apele pracowników transgranicznych czy nieprzystające do rzeczywistości zasady uruchomienia żłobków i przedszkoli – to tylko niektóre przepisy krytykowane przez ekspertów, lekarzy i samorządowców i wyśmiewane przez społeczeństwo. Jaki jest wniosek? Sami jestesmy sobie winni...
10
Dodano 3 lata temu
Liczba zakażeń w naszym kraju może sugerować, że nie będzie nagłego wzrostu zachorowań, jednak epidemia może trwać dłużej. Oczywiście nie można wykluczać takiej sytuacji jaka miała miejsce we Włoszech czy Hiszpanii bowiem eksperci przekonują, że wciąż bardzo trudno jest oszacować czy najgorsze jest przed czy już za nami. Z pewnością cały czas trzeba stosować się do wszelkich zaleceń dotyczących noszenia maseczek, częstego mycia lub dezynfekcji rąk, a także utrzymywania odpowiedniego, bezpiecznego dystansu od innych osób. Oczywiście dobra informacją jest to, że w naszym kraju nie doszło do tak zwanej fali epidemicznej, która sparaliżowała funkcjonowanie ochrony zdrowia w wielu krajach. Od początku pandemii mówiło się o tym, że koronawirus uszkadza płuca. W badaniach przeprowadzonych w Chinach wśród osób z ciężkim przebiegiem infekcji wykazano, że u 66 procent z nich stwierdzono zmiany w płucach pod postacią stwardniałych skupisk tkanek, które mogą utrudniać przepływ w naczyniach krwionośnych pęcherzyków płucnych.
00
Dodano 3 lata temu
Jeżeli chodzi o walkę koronawirusem to bardzo skuteczne mogłyby się okazać lokalne działania w przypadku powiatów czy gmin, w których stwierdza się wzrost zachorowań. Wiele miejsc w naszym kraju jest wolnych od wirusa, dlatego też wprowadzanie tam wszelkich obostrzeń, które mogłyby utrudnić funkcjonowanie różnych firm może okazać się niekonieczne. Ponowne wprowadzenie obostrzeń dla całego kraju może być niepotrzebne. Ciekawą informacją jest to, że w Lublinie opracowano test, który pozwoli ocenić, kto jest bardziej podatny na groźny przebieg choroby w przypadku infekcji koronawirusa. Nowy test ma opierać się na mutacjach różnych genów, których obecność zwiększa prawdopodobieństwo infekcji, która może stanowić niebezpieczeństwo dla zdrowia oraz życia. Wynik otrzymuje się po 48 godzinach, a wymaz pobiera się z wewnętrznej strony policzka. Stosowanie takich testów może okazać się bardzo przydatne w przypadku pracowników ochrony zdrowia, którzy mogą mięć częsty kontakt z wirusem, który może stanowić dla nich poważne zagrożenie. Oczywiście jego zastosowanie może być rozpowszechnione wśród obywateli. Być może dzięki temu osoby będą bardziej ostrożne i będą przestrzegać wszelkich zaleceń.
Strona:1
Liczba głównych odpowiedzi na stronie:  
Dodaj odpowiedź
Aby dodać odpowiedź musisz się zalogować
Toast